Wyrok Trybunału Konstytucyjnego to sygnał, iż Polska ma prawo się bronić. Przed szkodliwymi politykami unijnymi dla krajowej i europejskiej gospodarki, a także przed de facto Zielonym Ładem.
Decyzja Trybunału Konstytucyjnego z 10 czerwca to coś więcej niż spór o interpretację traktatów. To istotny moment, w którym Polska – jako państwo suwerenne – postawiła granicę unijnej ekspansji regulacyjnej. I zrobiła to słusznie.
Z punktu widzenia zwolennika wolnego rynku Zielony Ład to nie tylko kosztowny projekt ekologiczny, ale przede wszystkim centralistyczny system redystrybucji i kontroli, który dławi konkurencję i przedsiębiorczość. Narzucane z Brukseli normy i cele klimatyczne nie mają nic wspólnego z wolnorynkową logiką, a są wymuszaną transformacją, która z premedytacją eliminuje tanie źródła energii i uderza w krajowe sektory gospodarki, szczególnie w Europie Środkowej.
Polska, która przez dekady budowała swój przemysł oparty na węglu i taniej energii, dziś ma być zmuszona do przestawienia się na drogie, niestabilne źródła, tylko dlatego, iż zachodnie lobby już wcześniej zainwestowało w wiatraki i fotowoltaikę. To nie jest równość – to klimatyczna kolonizacja.
Trybunał Konstytucyjny miał odwagę powiedzieć, iż Unia Europejska przekroczyła swoje kompetencje. I iż polska Konstytucja stoi wyżej niż reinterpretowane na bieżąco dyrektywy i wyroki TSUE. Ten wyrok to obrona zasady pomocniczości, suwerenności i prawa narodowego do decydowania o swoim miksie energetycznym. Bo tylko państwo narodowe może odpowiadać za bezpieczeństwo energetyczne swoich obywateli – a nie brukselscy urzędnicy czy lobbystyczne grupy interesów.
Nie oznacza to, iż Polska odrzuca ekologię czy ideę transformacji. Ale nie możemy akceptować sytuacji, w której jesteśmy zmuszani do zmian, które rozbijają naszą gospodarkę, podnoszą ceny energii i obciążają najuboższych, tylko dlatego, iż ktoś w Berlinie czy Brukseli uznał, iż tak trzeba. Zielony Ład w obecnym kształcie to projekt ideologiczny, nieekonomiczny i skrajnie niesprawiedliwy wobec państw mniej zamożnych.
Jeśli Polska ma pozostać państwem niepodległym i konkurencyjnym, musi mieć prawo decydować o własnej polityce energetycznej. Ten wyrok to krok we adekwatnym kierunku. To krok ku Europie suwerennych narodów, a nie jednej scentralizowanej federacji, w której decyduje najsilniejszy.
Jeśli Zielony Ład miałby mieć sens, powinien opierać się na dobrowolności, technologicznej neutralności i realnym wsparciu, a nie na ideologicznym przymusie i groźbach odebrania funduszy. Próby narzucania jednej ścieżki transformacji wszystkim krajom to nie postęp – to dyktat. I nie mają nic wspólnego z wolnym rynkiem, ani z demokracją czy dobrowolnością.
Artur Szczepek