Trauma wywołana pamięcią ludobójstwa z rąk Porty Osmańskiej i upokorzenie ostatnich porażek w starciu z Azerami zdają się nie mieć końca. Wiosną 2024 r. Ormianami wstrząsnęła wiadomość o wymuszonym na lichym rządzie Paszyniana ustąpieniu Azerom czterech wiosek pogranicznych w prowincji Tawusz.
To właśnie skutek opisanego przez mnie idiotycznego przebiegu granic jeszcze z czasów radzieckich z szachownicą enklaw obu narodów i to na odcinkach strategicznej drogi jezdnej. Tym razem chodzi o drogę biegnącą wzdłuż północno-wschodniej granicy Armenii. A więc kolejna strata. Tłumy zrozpaczonych i oburzonych ludzi demonstrowały w Erywaniu, żądając dymisji rządu Paszyniana. Na czele protestu stanął arcybiskup diecezji Tawusz Bagrat Galstanian. Tymczasem Paszynian trzyma się stołka od 2018 r. jak rzep. Znienawidzony, pogardzany, oskarżany, ale jednak. Dlaczego? Bo tak jest wygodnie dla globuchów z Zachodu. Jest on poróżniony z Rosją, gwarantuje zatem izolację i bezbronność Armenii, więc można mu dyktować rozmaite pakty kapitulacyjne wobec bloku tureckiego.
Powyższe protesty miały jeszcze jeden aspekt. Cytowany przeze mnie Falkowski bezczelnie sugerował, iż Kościół Apostolski nie ma już żadnego autorytetu, a religijność Ormian jest powierzchowna. Jest właśnie przeciwnie. Zwykli ludzie, jak wszędzie, nie wdają się w subtelności teologiczne, ale przywiązanie do tradycyjnych form życia religijnego jest ogromne, a duchowni traktowani z wielkim szacunkiem. Pozycja religii narodowej (wyznania monofizyckiego definiowanego synodalnie w VI i VII w.) znajduje wyraz w tekście konstytucji. Wiara pozwoliła też Ormianom przetrwać najgorsze doświadczenia. Widzieliśmy wielokrotnie, z jakim wzruszeniem liczne rodziny urządzają w kościołach uroczystości sakramentalne. Widzieliśmy tłumny udział wiernych podczas nabożeństw nie tylko w stolicy, ale też w małych miastach. Widziałem (co ważniejsze), jak wierni przychodzą do kościołów na ciche prywatne modlitwy. Religia ma się dobrze. Społeczny autorytet kleru pokazuje rola arcybiskupa Bagrata z pełną aprobatą katolikosa Garegina II. Natomiast zgniły global nie może zdobyć dusz ormiańskich i stąd frustracja, nieźle wyrażona w książce Falkowskiego.
Wracam do zasadniczego wątku opowiadania. Do tej pory istniały dwa państwa, które realnie wspomagały egzystencję materialną Armenii. Były to Rosja oraz Iran. Zacznę od tego drugiego. Szyicki, muzułmański Iran wspierał chrześcijańską Armenię na różne sposoby, aby przyblokować ekspansję Turcji. Wróćmy zatem na „życiodajną” szosę przez Meghri. Bez przerwy (tak było do zeszłego roku) Iran dostarcza Armenii na dogodnych warunkach zaopatrzenie energetyczne: gaz, naftę, benzynę, oleje pędne. Od 2017 r. w Meghri funkcjonuje strefa wolnocłowa. Iran sprzedaje Armenii wyroby ze stali, maszyny i chemikalia, zaś kupuje owoce, skóry i baraninę. Handel środkami spożywczymi jest zresztą dwustronny. Oprócz więzów gospodarczych kapitalne znaczenie mają relacje na poziomie społeczno-kulturalnym.
Z Muzułmańskiej Republiki Iranu przyjeżdża do Armenii co roku 200 tys. turystów. Widziałem, jak ci goście okazywali cześć pomnikowi ofiar ludobójstwa na Wzgórzu Jaskółek w Erywaniu. W tejże stolicy działa bez przeszkód jedyny w Armenii meczet (Gök Dżami – „błękitny”) pod opieką Iranu. Z kolei w skupiskach Ormian w Iranie (przesiedleńcy od XVII w. n.p. Nowa Dżulfa koło Isfahanu) istnieją szkoły ormiańskie, kościoły parafialne, ośrodki kultury. Wychodzi prasa ormiańska. W Madżlisie są deputowani reprezentujący Ormian. Iran odnowił na swym terenie zabytkowe klasztory ormiańskie. A zatem nie ma tu żadnego antagonizmu religijnego (w państwie ustawowo muzułmańskim !), decydują bowiem względy polityczne. Wspólna obawa przed marszem Turków na wschód. Dobrosąsiedztwo Iranu, tak niezbędne dla Ormian dzisiaj, nie zatarło w pamięci zbiorowej okrucieństw perskich z XVI i XVII w., o których można choćby przeczytać w kronice Arakela z Tebryzu.
Opisana sytuacja, tak pomyślna dla Ormian, nie jest jednak stabilna. Podczas wojny 1991-1993 Iran zdecydowanie popierał Armenię. Jesienią 2020 r. okazywał „sympatyczną” neutralność. W 2023 r. – milczał. Dlaczego ? Mimo strategii powstrzymywania Turcji na Zakaukaziu Iran liczy na to państwo jako regionalnego lidera w bloku politycznym, odpierającym apetyty USA i UE. Ponadto Iran nie chce prowokować do wystąpień „swoich” Azerów, zamieszkujących adekwatny Azerbejdżan wokół Tebrizu. Wreszcie – w 2024 r. nowym prezydentem Iranu został Azer Masud Pezeszkian, choć nazwisko ma ormiańskie. O polityce Iranu decydują ajatollahowie na czele z faghichem Chamenei, a nie prezydent, ale jednak… Stosunki Armenii z Iranem zaczyna spowijać cień.
Czas na prezentację Rosji w Armenii
Do tej pory był to wielki opiekun i sojusznik. Ormianie pamiętają, iż od całkowitej zagłady w pierwszej wojnie światowej ocaliła ich tylko Rosja. Pamiętają wszakże też okresowo brutalne traktowanie w Cesarstwie i „dobrodziejstwa” radzieckie, szczególnie dotkliwe w latach 30-tych XX w. Do 2020 r. patronat polityczny Rosji wydawał się niezawodny. W latach 2020-2023 gwarancje rosyjskie budziły wątpliwości, ale Ormianie wciąż ufali. Po blamażu jesienią 2023 r. nikt już nie wierzy, iż Rosja ocali Armenię w razie skrajnego zagrożenia. Oczywiście Rosja ma za dużo interesów na tym terenie, aby po prostu odejść. Ale jej stanowisko wobec Turcji z wielu powodów (Ukraina, Syria) jest coraz bardziej elastyczne i ustępliwe. Tymczasem Turkom choćby kadłubowa Armenia po prostu przeszkadza.
Udział Rosji w gospodarce Armenii jest ogromny. Stanowi dziedzictwo po statusie ekonomicznym Armenii w ZSRR. W ramach specjalizacji wszechzwiązkowej Armeńska SRR produkowała kauczuk, komputery i…koniak. Pracowały kopalnie metali: Armenia pokrywała wtedy 60 % potrzeb radzieckich dzięki wielkim złożom molibdenu, ale poważne znaczenie miały też pokłady miedzi, cynku i aluminium. Od 1991 r. Rosja przejęła mnóstwo „aktywów” radzieckich: 80 % urządzeń energetycznych należy do inwestorów rosyjskich, 28 % produktów importowanych z zagranicy to wyroby rosyjskie. Rosyjscy przedsiębiorcy inwestują w kopalnie, koleje (sieć kolejowa jest mizerna) i telefony. Technice i pieniądzom z Rosji zawdzięcza istnienie elektrownia atomowa w Medzamor, która pokrywa 40 % potrzeb energetycznych Armenii. Część urządzeń dokupiono w Niemczech. Ogółem 60 % przedsiębiorstw przemysłowych to własność rosyjska. Rosja dostarcza Armenii ropę naftową, benzynę, gaz oraz zboże i nabiał.
Trzeba jeszcze dodać zatrudnienie w fabrykach i biurach armeńskich licznych inżynierów rosyjskich oraz znaczącą rolę wymiany i współpracy naukowej: uczeni i studenci rosyjscy są stale obecni w Erywaniu. Wreszcie- rola emigrantów ormiańskich w Rosji. Wielu dorobiło się fortun, wielu posyła duże kwoty rodzinom w kraju. To wszystko wyjaśnia, dlaczego choćby chwiejny i niewiarygodny rząd Paszyniana nie odważył się zerwać z Rosją. Po prostu zachował przytomność. Dodam, iż przez cały czas działają bazy wojskowe Rosji w Gyumri i na granicy turecko-armeńskiej, utrzymano patrole nad Araksem. Gdyby nastąpiła kompletna ewakuacja Rosji z Zakaukazia, Armenia nie będzie miała szans w starciu a Turcją. Rośnie też dysproporcja między Armenią a Azerbejdżanem: ten ostatni ma trzykrotnie większe zaludnienie oraz liczniejszą i lepiej wyposażoną armię. Z tego też powodu Armenia kurczowo trzymała się stowarzyszeń międzypaństwowych wokół Rosji: od 1991 r. Wspólnoty Niepodległych Państw, od 2010 r. Organizacji Traktatu Bezpieczeństwa Zbiorowego, od 2013 r. Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej i Celnej. Jednak od 2001 r. należy też do Rady Europy.
Właściwości przyrody i klimatu też przysparzają Ormianom trudności, choć krajobraz mają tak piękny. Jest to wysokogórski „kraj skał i kamieni”. 90 % terytorium leży na wysokości ponad 1000 m n.p.m., z tego 40 % na wysokości ponad 2000 m n.p.m. Brakuje własnych surowców energetycznych. Z uporem Ormianie wydzierają skrawki ziemi pod uprawy rolne, sady i ogrody warzywne. Wysiłek ten przyniósł spore rezultaty. Sadownictwo, hodowla i przetwórstwo spożywcze są ważnym czynnikiem dochodu narodowego. Po prywatyzacji ziemi ruszyła specjalizacja upraw. Sady owocowe zajęły czołowe miejsce, obok winnic i hodowli owiec, kóz i bydła mlecznego. Odwiedzaliśmy wzorowe rodzinne gospodarstwa- wytwórnie win i serów.
W ostatnich latach przemysł spożywczy i tekstylny przynosi najwięcej zysków. Po 2010 r. postawiono na tzw. nowoczesne technologie oraz rozwój turystyki, choć epidemia 2020-2023 przeszkodziła w planach. Podtrzymano wydobycie kopalin eksportowych, jednak górnictwo nie dorównuje poziomem gospodarce schyłku czasów radzieckich. Widzieliśmy nieczynne i podupadłe kopalnie miedzi. Niemniej 26 % eksportu to przez cały czas miedź w postaci surowca i półfabrykatów. Oczywiście eksportuje się też molibden. Trwa wydobycie i eksport złota- stanowi to 7 % eksportu i znajduje licznych nabywców. Przemysł lekki wykorzystuje stare kunszty złotników i jubilerów ormiańskich. Nabywcy zagraniczni chętnie kupują dywany i tkaniny wełniane. Duże znaczenie ma obróbka kamieni budowlanych. Generalnie dopiero w 2006 r. osiągnięto poziom produkcji ze schyłku ZSRR w 1989 r. Odtąd notuje się ciągły wzrost.
Interesująca była metoda obrony sławnego zakładu koniaku „Ararat” w Erywaniu. W 1995 r. kupiła go francuska firma Pernod-Ricard. Od razu zakazała ona nazwy „koniak”, zastrzeżonej dla wyrobów francuskich. Francuzi proponowali nazwę „brandy”. I wtedy odezwał się rząd armeński broniący tradycji oraz interesów kraju. Uzgodniono etykietę „koniak armeński Ararat”. Prawo armeńskie zagwarantowało jakość tego trunku: 100 % zawartości miejscowych winogron, produkcję wyłącznie na miejscu oraz stały kontrakt dostawczy od 5 tysięcy armeńskich hodowców winorośli. Umowa wzorowa, godna naśladowania. Rząd Armenii utrzymał też zakaz kolonizacji kraju przez wielkie obce firmy handlowe. Nie ma zatem co 100 m olbrzymich „galerii”. Istnieje za to gęsta sieć rodzinnych sklepów spożywczych, przemysłowych itd. Kwitnie handel bazarowy. Wpuszczono natomiast firmy „nowych technologii” od 2004 r. Synopsis, od 2011 r. Piscart , a także Microsoft. W 2018 r. było już ich 500. Gdyby nie Covid-19, turystyka przeżyła by wzrost lawinowy. W 2019 r. przyjęto 2 mln gości, głównie z państw sąsiednich: Iranu (30 %, Rosji (20 %), Gruzji (15 %).
Specjalną pozycję zajmuje kontakt z diasporą ormiańską, liczącą aż 9 mln osób na całym świecie, czyli trzykroć liczniejszą niż rodacy pod Kaukazem. Stara się ona pomóc na wiele sposobów, choć nie ma siły lobbystycznej na miarę potrzeb kraju. Emigranci budują hotele i restauracje. Milionerzy ormiańscy z obczyzny podejmują wielkie inwestycje: Kirk Kerkorian budował szosy oraz osiedla mieszkaniowe i gmachy publiczne w Erywaniu, Eduardo Eurnekian odnowił lotnisko w Zwartnoc, rodzina Tufakian finansowała wyrób dywanów, zaś Arslanian wspiera wydobycie diamentów i ich obróbkę w znakomitych szlifierniach krajowych. Rupen Wartanian ufundował kolejkę linową do klasztoru Tatew w bajkowym pejzażu Sjuniku.
Rola Erywania
Na uwagę zasługuje rola Erywania jako stolicy. Metropolia liczy milion mieszkańców czyli 1/3 ludności całego kraju. Jej architektoniczno-urbanistyczne oblicze pochodzi z dwóch epok: ZSRR i ostatniego dwudziestolecia. Architekci radzieccy z Aleksandrem Tamanianem na czele zostawili wspaniałe zespoły budynków mieszkalnych i gmachów publicznych w narodowej odmianie „realizmu socjalistycznego”. Tworzyli całości przestrzenne- place, parki, skwery, sieć ulic z zabudową handlową i usługową. Używali budulca armeńskiego- bloków tufu różowego i białoszarego. Nie znajdziemy tam koszmaru dzisiejszej deweloperskiej Warszawy – ramy H i pustaków. Najnowsze realizacje budowlane Erywania harmonizują z przeszłością miasta, są eleganckie, estetyczne, robione z wyobraźnią. Erywań to także mnóstwo teatrów i muzeów, pięć uniwersytetów (w tym rosyjski, francuski i amerykański), liczne wyższe szkoły artystyczne i piękne kościoły.
Ważne znaczenie ma olbrzymi akwen słodkiej wody – jezioro Sewan o powierzchni 1500 km kw. na wysokości 1918 m n.p.m. Na brzegach odradzają się kąpieliska z czasów radzieckich. Wody Sewanu używano do melioracji skalistej gleby i elektrowni, więc lustro jeziora uległo obniżeniu. Od 2010 r. wprowadzono program ochronny. Jest to obszar wyjątkowej wartości przyrodniczej.
Mankamentem stanu ekonomicznego Armenii jest niska jakość sieci komunikacyjnej. Jeszcze w 2021 r. większość szos wymagała generalnego remontu. Trwały takie prace, ale bardzo opieszale. Z autopsji wiem, iż choćby strategiczna szosa Erywań-Goris-Meghri na kilku długich odcinkach była w stanie fatalnym ( prowadzi przez kilka przełęczy w krainie górskiej). W 2021 r. brakowało też dobrej drogi na północ od Gyumri. Trudno się dziwić tym kłopotom, skoro 20 % przychodów budżetu trzeba przeznaczać na uzbrojenie i utrzymanie 44-tysięcznej armii, która i tak jest za mała wobec zagrożenia azersko-tureckiego.
Chciałbym w tej chwili pokazać relacje Armenii z krajami poza strefą frontową. Łańcuch zależności układa się następująco: państwa potrzebujące gazu i nafty z Azerbejdżanu (a jest ich wiele) odnoszą się do Armenii wrogo albo obojętnie, zaś państwa, które mogą się obyć bez paliw azerskich, rozumieją argumenty i potrzeby Ormian. Nie jest to jednak obraz czarno-biały. W doborze orientacji maja udział czynniki geopolityczne oraz rzadziej – religijne.
Iran i Izrael
Na przykładzie Iranu pokazałem już, iż odmienność religii bynajmniej nie rozstrzyga możliwości ułożenia dobrych stosunków sąsiedzkich, o ile taką potrzebę dyktują względy polityczne. A teraz inne przykłady. Na ulicach Erywania spotykałem eleganckich panów w arabskich burnusach. Przecierałem oczy. Znajomi wyjaśnili mi: Zjednoczone Emiraty Arabskie i Królestwo Arabii Saudyjskiej utrzymują z Armenią doskonałe stosunki handlowe. W 1998 r. otwarto kościół Ormian w Szarjah, a w 2016 r. w Abu Dhabi. Muzułmański ekskluzywizm tych emiratów temu nie przeszkodził. Z kolei Irak kupuje 6 % eksportowych produktów spożywczych z Armenii. Od 2000 r. w kurdyjskim Irbilu w Iraku działa konsulat ormiański. Trzeba tu wyjaśnić tło etniczne. Od 1993 r. Armenia jest praktycznie krajem jednego narodu – Ormian. To doprowadza do szału ideologów globalu i znalazło m.in. echo w książce Falkowskiego.
Uchowały się jednak niewielkie grupy mniejszościowe – staroobrzędowców i sekciarzy rosyjskich (kilka wsi z imigracji XIX w., zamieszkałych przez bogobojnych chłopów), dalej prawosławnych Greków, niegdyś obsługujących kopalnie miedzi i wreszcie Kurdów, którzy kiedyś uczestniczyli w osmańskich akcjach ludobójczych. Teraz żyją w Armenii w doskonałej komitywie z autochtonami, w spokoju i harmonii. Dotyczy to również Jazydów, wyznawców synkretycznej religii, niedawno straszliwie prześladowanych w Syrii przez kalifat sunnicki (państwo islamskie). Świetne stosunki łączyły Armenię z Syrią za rządów alawitów Asadów, gdyż władze BAAS chroniły jak mogły chrześcijan wszystkich wyznań przed ekstremistami muzułmańskimi. Kościoły wyznań wschodnich popierały Baszara Asada, także Ormianie. Na tle antytureckim przyjazne stosunki łączą Armenię z Grecją i greckim Cyprem.
Przechodzimy na drugą stronę frontu. Izraelowi potrzebny jest Azerbejdżan z dwóch powodów: stosunkowo tania ropa naftowa i doskonały punkt wywiadu wymierzony w Iran. Zawarto umowę: paliwa płyną do Izraela, zaś nowoczesna broń żydowska do Azerbejdżanu. Izrael po swojemu był tak bezczelny, iż nie uznał ludobójstwa Ormian przez Turków. W Baku Żydzi dostali komfortowe warunki obserwacyjne. Jednocześnie usłużni Azerowie (wszak muzułmanie) zademonstrowali „tolerancję”: kahał żydowski dostał wszelkie udogodnienia prawne i podatkowe. Czego nie ma dla chrześcijan ormiańskich, brutalnie dyskryminowanych, znajdzie się dla Żydów. Ale kogo to obchodzi ? W dzisiejszej Armenii prawie w ogóle nie ma ani Żydów ani muzułmanów. Taki kraj nie może liczyć na sympatię „zachodu”.
Kolejnym sojusznikiem Azerbejdżanu jest Pakistan, ale już z przyczyn religijnych. Wysyłał choćby posiłki wojskowe w czasie walk 2020 i 2023. Wywołało to reakcję łańcuchową. Przyjazne stosunki z Armenią nawiązały Indie, potentat gospodarczy Azji. Po 2011 r. Indie finansują armeńskie kopalnie diamentów i wspierają tamtejszy rozwój informatyki. Na rynku armeńskim pojawił się jednak konkurent Hindusów – komuniści chińscy. ChRL wsparła przemysł chemiczny. Udział ChRL w imporcie armeńskim osiągnął 12 %. Czerwoni Chińczycy sprzedają tam maszyny, a kupują miedź, molibden i złoto. Kopalinami z Armenii interesują się też Niemcy i Bułgaria, sprowadzając molibden, miedź, cynk, aluminium i złoto. Szwajcaria, Belgia i Kanada kupują diamenty.
Pozycja USA w Armenii…
wynika ze specyficznych zaszłości emigracji ormiańskiej. Jeszcze w czasach tureckich zaczęli napływać uchodźcy ormiańscy do Ameryki (od 1870 r.). Lądowali przeważnie w Kalifornii (East Hollywood w Los Angeles, Glendale, Pasadena, Montebello). W sumie 20 % emigrantów ormiańskich do lat 20-tych XX w. wybrało USA. W 2015 r. w USA mieszkało 460 tysięcy osób pochodzenia ormiańskiego. Z prywatnych funduszy zarobkowych Ormian w USA co roku trafia do Armenii 200 mln dolarów. Niestety ich organizacje- Armenian National Commitee of America (ANCA) i Armenian Assembly of America (AAA) są bezsilne w obliczu zagrożenia tureckiego i nie umieją wpłynąć na kolejne administracje USA w tej sprawie. Prestiż USA w Armenii jest zatem mizerny. Za to ambasada USA w Erywaniu pełni rolę wywiadowczego „obserwatorium” Rosji oraz Iranu.
Zupełnie inaczej odbierana jest Francja, gdzie mieszka pół miliona Ormian. W Marsylii, Lionie i pod Paryżem mieszczą się najaktywniejsze politycznie ośrodki diaspory ormiańskiej od 1918 r. Zawsze były antytureckie i antykomunistyczne. Stosunki handlowe Francji z Armenią są nikłe, udział francuski w przemyśle Armenii poza koniakiem praktycznie żaden. Odwrotnie relacje kulturalne, które budzą wielką sympatię po obu stronach. Od 2012 r. dzięki diasporze Armenia należy do Światowej Organizacji Frankofonów. W 2018 r. urządzono jej kongres w Erywaniu. Tamże działają: Uniwersytet Francuski, liceum francuskie „Anatol France”, Sojusz Francuski (Alliance Francaise). Prezydent Macron w zwykły błazeński sposób groził piąstką Azerom i „bronił” racji Ormian. Nikt nie bierze tego poważnie, ale Francja nie traci sympatii Ormian.
Ostatnie słowo na temat stosunków Armenii z jedynym chrześcijańskim sąsiadem – Gruzją. Przez Gruzję przechodzi jedyne połączenie kolejowe, obsługujące Armenię. Gruzja jest też korytarzem tranzytowym na trasie Rosja-Armenia. Gruzja pozwala Ormianom korzystać z portów czarnomorskich. Kupuje w Armenii różne produkty spożywcze. Utrzymują ze sobą chłodne stosunki dyplomatyczne. Armenia nigdy nie podjęła realnego problemu spornego: w gruzińskiej południowej prowincji Dżawachetia mieszka większość ormiańska i nie jest ona dobrze traktowana, szczególnie na polu oświatowym i kościelnym. Ormianie nie wystąpili jednak z pretensjami terytorialnymi. Ta powściągliwość nie spotkała się z wdzięcznością Gruzinów. Do tej pory Gruzja ma rozbieżne interesy geopolityczne. Od 1991 r. dba o poprawne relacje z Turcją, z którą nie ma żadnych sporów granicznych. Chętnie też nabywa ropę i gaz w Azerbejdżanie. Nie poparła więc Armenii w żadnej wojnie o Arcach-Karabach. Gruzini mają za to uraz do Rosji za wsparcie udanych secesji Abchazji (od 1992 r.) i Osetii pd. (od 2008 r.). Obecne władze gruzińskie usiłują naprawić stosunki z Rosją, ale Armenii już to nie pomoże.
Żegnam się z Ormianami, z dzielnym, starożytnym narodem żyjącym w tej chwili w okrojonym małym kraju za Kaukazem. Od 1993 r. Armenia ma stabilną walutę narodową (dram), ale dochód na osobę wynosi 4 605 dol. (2019), a bezrobocie dotyka 18 % populacji. Po 2018 r. wynagrodzenie minimalne sięga 53 dol. miesięcznie. W 2020 r. kategoria ubóstwa (dochód miesięczny do 80 euro) obejmowała 23 % obywateli. Jest to więc kraj przez cały czas ubogi. Nie to jednak napawa smutkiem. Nie jest też tak wielkim problemem struktura handlu (eksport metali kolorowych i artykułów spożywczych za wyroby przemysłowe i surowce energetyczne), ani dominacja kapitału rosyjskiego, który raczej sprzyja Armenii, bo jest bodźcem industrializacji. Najgorsza jest bezsilność geopolityczna trzech milionów Ormian, uczepionych ostatniego skrawka ojczystej ziemi. Niegdyś tak rozległej i bogatej. Cel Turcji i Azerbejdżanu jest oczywisty. Tylko Armenia stoi na drodze koncepcji panturańskiej lub alternatywnie pantureckiej. Nie można jej ominąć!
Biada, jeżeli w najbliższym czasie Ormianie nie znajdą spolegliwego protektora. Rosja tej roli nie podejmie, USA nie widzą korzyści ekonomicznych, za to boją się zrazić sobie do reszty Turcję. Otwarty konflikt USA z Turcją to likwidacja NATO. Z drugiej strony Armenia ma pełne prawo do realnej niepodległości, a nie do jakiegoś statusu protektoratu czy półkolonii. Diaspora nie pomoże, ma zbyt słaby wpływ na politykę mocarstw.
Więcej tam mroku niż nadziei.
Prof. Tadeusz M. Trajdos
Użyteczna bibliografia
Ardillier-Carras, A l’ombre de l’ Ararat, Une géographie en Arménie, Paris 2021.
Galichian, The Invention of History, London-Yerevan 2010.
Galichian, A Glance into the History of Armenia, London 2015.
Mardirosian, L’ Artsakh, citadelle assiégée par le panturquisme, „L’incorrect, espace de libres débats”, 3.11. 2022.
Yégevian, Géopolitique de l” Arménie, Paris 2022.
M.Marian, L’Arménie et les Arméniens…, Paris 2021.
[Encyklopedia] L’ Arménie et les Arméniens [2022].
Dziękuję Koledze doktorowi Stanisławowi Zawodnikowi z Genewy za wskazówki bibliograficzne i dosyłanie mi bieżącej literatury o kwestii ormiańskiej.
fot. wikipedia
Myśl Polska, nr 7-8 (16-23.02.2025)