Are the plans of the Ministry of National defence to make 2 fresh divisions viable? Lessons from the formation of the 18th Mechanized Division. Part 2/2

bezpieczenstwoistrategia.com 2 years ago

W pierwszej części artykuły przedstawiliśmy Wam zarys powstawania 18 DZ i jej strukturę. Staraliśmy się również pokazać jak dużą rolę w trakcie formowania nowych jednostek pełnią doświadczeni żołnierze. Dlatego przekonywaliśmy Was, iż proces rozbudowy armii wymaga wcześniejszego przygotowania kadr, oraz rozwiązania problemów rekrutacyjnych wojska.

W drugiej części opowiemy zaś trochę o procesie planowania zakupów sprzętu, oraz o tym jak wpływa on na osiąganie gotowości bojowej przez jednostki, wchodzące w skład 18 DZ. Zwrócimy również uwagę na wyzwania szkoleniowe towarzyszące wdrażaniu nowego uzbrojenia, a także potrzebę dostosowania infrastruktury wojskowej i cywilnej do wymagań rozbudowywanej armii.

Na koniec odpowiemy też na pytanie o to, czy utworzenie dwóch nowych dywizji jest realne.

Planowanie zakupów sprzętu wojskowego

Istotnym wyzwaniem związanym z tworzeniem nowej dywizji jest zakup sprzętu. Teoretycznie powinien być on zdeterminowany planami strategicznymi w zakresie rozwoju Sił Zbrojnych RP. W odróżnieniu od państw anglosaskich dostęp do tego typu dokumentów jest jednak w Polsce utrudniony, a debata na ich temat ograniczona.

Wiele do życzenia pozostawia jednak nie tylko sam proces tworzenia długofalowych planów, ale również wdrażanie zawartych w nich koncepcji w życie. Dotyczy to również zakupów uzbrojenia. 18 DZ do tej pory nie otrzymała większości ze sprzętu, który ma znajdować się na jej wyposażaniu.

Nie do końca wiadomo ponadto, jaka jest dokładnie wizja aktualnie deklarowanej przez MON rozbudowy armii. Wciąż czekamy przecież na publikację zapowiadanego przez M. Błaszczaka dokumentu „Model 2035”.

Już samo to, iż najpierw ogłoszono rozmaite zakupy sprzętu wojskowego, a dopiero potem przedstawiona zostanie długofalowa wizja rozwoju armii, świadczy jednak o ułomności procesu planowania strategicznego w Polsce. Przekłada się to następnie na proces formowania nowych związków taktycznych.

Już teraz wiadomo ponadto, iż wojna na Ukrainie dodatkowo skomplikuje ten proces. Przekazanie sąsiadowi armatohaubic „Krab” opóźni np. wdrażanie ich na stan w poszczególnych komponentach „18nastki”. Nie krytykujemy MON za podjęcie decyzji o wsparciu Kijowa. Była ona w 100% słuszna.

Zwiększony popyt na uzbrojenie na światowych rynkach

Zwracamy jednak uwagę na to, iż uzbrojenia nie da się zakupić „z dnia na dzień”. Wynika to chociażby z ograniczonych możliwości przemysłów zbrojeniowych w poszczególnych krajach. Czas dostawy sprzętu ulega w tej chwili systematycznemu wydłużaniu, a popyt na światowych rynkach będzie jeszcze prawdopodobnie wzrastał.

Wydaje się, iż decyzja o zakupie koreańskich haubic K9 podyktowana była właśnie świadomością tego, iż polskie zakłady nie będą w stanie w wystarczająco szybkim tempie wyprodukować nowych „Krabów”. A dopóki nie pojawią się one w 18 DZ, poszczególne pododdziały nie będą mogły rozpocząć procesu szkolenia się na tym sprzęcie.

A więc do wyzwań związanych z rozbudową armii należy dołożyć kolejne dwa: poprawę efektywności planowania zakupów, oraz zwiększenie możliwości przemysłu obronnego. Tylko w ten sposób będziemy bowiem w stanie sprostać równolegle zadaniu wsparcia Ukrainy i procesowi rozbudowy Wojska Polskiego.

Pamiętajmy również o tym, iż wiele z deklaracji zakupowych MON znajduje się w tej chwili w bardzo wczesnej fazie realizacji. Z hurraoptymizmem należy się więc wstrzymać do momentu finalizacji negocjacji, oraz poznania faktycznych ilości zamówionego sprzętu i terminów jego dostawy.

Jakiego rodzaju sprzętu potrzebuje nowa dywizja?

Upraszczając nieco sprawę, potrzeby sprzętowe 18 DZ możemy podzielić na następujące kategorie:

  • Pojazdy bojowe stanowiące trzon poszczególnych brygad: Abramsy, Leopardy, BWPy, Rosomaki, czy „Borsuki”.
  • Środki przeciwlotnicze i artyleria: zestawy przeciwlotnicze „Poprad”, systemy „Narew”, armatohaubice „Krab”, czy wyrzutnie „Langusta”.
  • Bezpilotowe statki powietrzne: „Flyeye”, czy „Orliki”.
  • Komponenty dowodzenia: wozy dowodzenia (np. Rosomaki), czy modułowe stanowiska dowodzenia.
  • Sprzęt łączności.
  • Pojazdy zabezpieczenia: sanitarki, sprzęt dla logistyki i wojsk inżynieryjnych.
  • Środki transportu osobowego i ciężarowego.

Obecne trendy wskazują ponadto na konieczność integracji całego tego sprzętu na polu walki. A więc stanowisko dowodzenia w 18 DZ należy przygotować m.in. do szybkiego odbierania informacji od wykonujących natarcie Abramsów, operujących 30 km dalej Rosomaków, krążących w powietrzu dronów, a także plutonu rozpoznania przebywającego w jeszcze innym sektorze.

Dywizja musi ponadto opanować sztukę współdziałania z innymi komponentami Sił Zbrojnych. Marnotrawstwem byłoby np. posiadanie „napakowanego” sensorami F-35 bez możliwości wykorzystania zbieranych przez niego danych. Powinny być one błyskawicznie analizowane i przekazywane np. do artylerii, aby ta mogła razić cel w jak najkrótszym czasie od momentu jego wykrycia.


Rosyjska artyleria jest w tej chwili w stanie operować w ten sposób jedynie w ograniczonym zakresie. Czas od wykrycia przeciwnika przez „bezzałogowca” do momentu jego rażenia wynosi ok. 3-5 min. jeżeli więc polska armia odznaczałaby się wysokim stopniem integracji poszczególnych komponentów, mogłaby identyfikować większą liczbę celów wroga, a do tego szybciej je niszczyć.

Nasze wojsko osiągnęłoby wtedy znaczącą przewagę nad siłami rosyjskimi. I to właśnie takie zdolności „rozpoznawczo-uderzeniowe” mają na myśli niektórzy komentatorzy mówiący m.in. o konieczności odniesienia zwycięstwa w obszarze „pętli decyzyjnej” (ang. decision loop).

W przypadku 18 DZ proces gromadzenia potrzebnego sprzętu i szkolenia załóg potrwa prawdopodobnie ok. 10-14 lat. A i tak nie jest powiedziane, iż WP „da radę” zintegrować to wszystko w jeden, działający tak jak to przedstawiliśmy powyżej system.

Sprzęt to nie tylko parametry, ale również obsługujący go człowiek

Dyskusja na temat sprzętu wojskowego zbyt często sprowadzana jest w Polsce jedynie do dwóch kwestii: parametrów i zaangażowania w dany projekt polskiego przemysłu zbrojeniowego. To oczywiście bardzo ważne kwestie i dobrze, iż się o nich rozmawia. Ale jak spytacie przeciętnego podporucznika po „zmechu”, czy mamy kupować Leopardy, czy Abramsy to wiecie co zrobi?

Wzruszy ramionami i powie: „i te i te są zajeb… Nieważne więc które kupią. Żołnierze i tak będą się jarać, iż dostali nowe, znacznie lepsze od poprzednich czołgi. Tylko jak już zdecydują, iż mamy np. jeździć na Leopardach to niech dopłacą, aby producent przetłumaczył znajdujące się we wnętrzu wozów napisy. Ostatnio trochę „przyoszczędzili” i trzeba było się uczyć niemieckiego ”

Dlatego pamiętajcie też o trzecim aspekcie zakupów sprzętu, czyli jego obsłudze i szkoleniu. W związku ze słabą jakością systemu kształcenia wojskowego, „tradycją” w WP stało się jednak to, iż żołnierze rozpoczynają proces szkolenia na sprzęcie dopiero w momencie, w którym trafi on do jednostki.

Póki co 18 DZ otrzymała jednak głównie wyposażenie, które można było relatywnie łatwo i tanio kupić lub „ściągnąć” z innych pododdziałów.

Szkolenie na sprzęcie

Niedobory sprzętu w nowo formowanej dywizji opóźniają zaś etap integracji uzbrojenia i szkolenia załóg. W „18nastce” utworzono już np. Dywizjon Artylerii Samobieżnej. Nie dysponuje on jednak jeszcze „Krabami”, a więc żołnierze nie mają na czym ćwiczyć.

Podobnie jest z utworzonym niedawno batalionem zmechanizowanym w Białej Podlaskiej. Otrzymał on nowiutkie Fordy Rangery, ale tamtejsi żołnierze przez cały czas nie dysponują ani BWP-ami, ani „Borsukami”. W związku z tym, na co dzień „tłuką” oni wymarsze, musztrę, czy taktykę. Im później jednostki otrzymają zaś sprzęt, tym dłużej zajmie im osiągnięcie gotowości bojowej.

A pamiętajcie również o tym, iż nowoczesne uzbrojenie nie wygląda już tak jak to, które odziedziczyliśmy po okresie „komuny”. Nie wystarczy do niego wsiąść, załadować i strzelić. Coraz więcej miejsca zajmuje elektronika, z którą wiąże się konieczność obsługi zaawansowanych systemów IT. Te zaś wymagają od żołnierza posiadania specjalistycznej wiedzy.

Bataliony zmechanizowane w 18 DZ mają np. posiadać plutony przeciwpancerne, wyposażone w PPK typu Spike. Aby móc oddać strzał z tego systemu, żołnierz musi najpierw opanować „miliony” procedur i oddać setki strzałów na trenażerze. Amunicja używana w tych pociskach jest po prostu zbyt droga, aby przekazać sprzęt w ręce „pierwszego lepsze szweja”.

Dlatego jak już dochodzi do „realnego” strzelania ze „Spikeów” to potrafi na nie przyjechać choćby sam generał.

Nabywanie specjalistycznej wiedzy i użytkowanie sprzętu często wiążę się również z koniecznością otrzymania poświadczenia bezpieczeństwa, upoważniającego do dostępu do informacji niejawnych.

A wiecie ile się teraz czeka w 18 DZ na jego otrzymanie? Kilka, kilkanaście miesięcy, a czasami choćby ponad rok. Dlaczego?

Bo SKW nie wyrabia z przeprowadzaniem odpowiednich procedur. Mamy więc kolejny element powiązany z rozbudową armii – konieczność reorganizacji i zwiększenia zasobów kontrwywiadu. Niby taka „pierdoła”, ale chyba nie chcemy, aby 300 tys. armia posiadała w swoich szeregach więcej „emilów”?

Szkolenie specjalistyczne z zakresu obsługi sprzętu

Pamiętajmy również o tym, iż dywizja nie składa się jedynie z jednostek liniowych. Im bardziej specjalistyczny pododdział, tym droższym i bardziej zaawansowanym sprzętem będzie on dysponował. Na stanie 18 DZ znajdują się m.in. Rosomaki dowódcze, których koszt zakupu oscyluje w okolicach kilkunastu mln PLN/sztuka.

Transportery te mają na swoim wyposażeniu cztery zaawansowane radiostacje, rozbudowany sprzęt teleinformatyczny i system zarządzania polem walki. Nie ma chyba w WP innych wozów, które posiadałyby w sobie taką koncentrację systemów łączności.

Umożliwiają one m.in. zwiększenie bezpieczeństwa sztabu, które może być rozproszony pomiędzy kilka takich pojazdów. Ogrom możliwości Rosomaków dowódczych jest jednak wykorzystywany przez 18 DZ jedynie w bardzo ograniczonym zakresie. Wynika to z tego, iż ich obsługa wymaga wiedzy na poziomie studentów informatyki.

Podczas organizacji przetargu na wspomniane wozy „zapomniano” jednak o uwzględnieniu pakietu długotrwałych szkoleń dla załogi. W momencie ich przekazania na stan pododdziałów 18 DZ, WB Electronics przeprowadził jedynie kilkudniowy instruktaż. Dywizja nie dysponuje więc wystarczającą liczbą specjalistów potrzebnych do wykorzystania pełni możliwości Rosomaków.

Należy ponadto założyć, iż wyszkolenie i zgranie załogi takiego wozu zajmuje ok. 2-3 lata. Wraz z rozwojem procesu cyfryzacji pola walki, obsługa sprzętu będzie stawać się coraz bardziej wymagająca. Strzelanie z HIMARS-ów, obsługa Patriotów, czy też integracja F-35 nie będą więc procesami, które nasza armia „ogarnie” z dnia na dzień.

Infrastruktura wojskowa i cywilna jednostki

Pamiętajcie ponadto, iż jednostka to nie tylko żołnierze i sprzęt, ale również infrastruktura wojskowa i cywilna. Ta składa się przede wszystkim z budynków koszarowo-socjalnych. Nowo formowane jednostki 18 DZ przez cały czas funkcjonują w dużej mierze albo w oparciu o „kontenerowce”, albo wykorzystując obiekty przejęte od innych formacji.

Te zaś muszą zostać przystosowane do stawianych im wymagań. Budynek sztabu dywizji powinien np. spełniać określone standardy w zakresie ochrony obiektu (w szczególności tyczy się to pomieszczeń przeznaczonych na utworzenie w nich kancelarii kryptograficznych), czy też wymagań przeciwpożarowych.

Z kolei infrastruktura przeznaczona dla żołnierzy powinna zapewniać im w miarę komfortowe warunki do codziennej egzystencji. Do tej pory w 18 batalionie dowodzenia w Siedlcach zdarza się jednak, iż żołnierze nie dysponują własnymi szafkami, pralkami (a mundury trzeba przecież utrzymywać w czystości) i nierzadko muszą „gnieździć” się po 30-stu w jednym pokoju.

Brakuje też pryszniców, a zamiast toalety pozostaje czasem po prostu dziura w ziemi Dopiero w tej chwili trwające remonty mają to zmienić. Doświadczenia wyniesione z 18 DZ pokazują więc, iż nie wystarczy tylko wyasygnować „jakieś” budynki na potrzeby nowo tworzonych jednostek. Muszą one spełniać określone standardy bezpieczeństwa.

Kontenery będą musiały zaś zostać prędzej czy później zastąpione nowopowstałymi budynkami. W polskich realiach proces ten zajmuje minimum kilka lat.

Nie można ponadto zapominać o infrastrukturze cywilnej. Żołnierze muszą przecież gdzieś mieszkać. A wiecie co spotkało rynek nieruchomości w Siedlcach po tym, gdy okazało się, iż będzie się tam mieścić dowództwo dywizji i kilka pododdziałów? Tak, ceny mieszkań poszybowały choćby dwukrotnie w górę.

Żołnierze muszą więc wynajmować mieszkania z kolegami i trudniej jest im sprowadzić do miejsca ich stacjonowania rodziny. Teoretycznie mogliby je odwiedzać jedynie w weekendy, ale po pierwsze będzie to obniżać gotowość bojową jednostki. Po drugie zaś takie funkcjonowanie na odległość powoduje, iż żołnierze „kombinują”, aby jak najszybciej przenieść się do innej jednostki.

Miejsca składowania sprzętu

Infrastruktura jednostki musi również uwzględniać jej potrzeby związane z odpowiednim przechowywaniem sprzętu. Opowiemy Wam związaną z tym anegdotę.

Pewnej nocy żołnierze 18 DZ wrócili z nocnego patrolu na granicy z Białorusią. Byli zmęczeni i chcieli się jak najszybciej rozliczyć z amunicji i iść do domu. Jeden z nich miał też „wywalone” w czyszczenie i oliwienie broni. Zdał ją więc w takim stanie, w jakim się znajdowała po powrocie z działań.

W kolejnych dniach w życie pododdziału wkradła się codzienna „monowska” egzystencja. Żołnierze nie mogli więc pobierać broni, bo szef kompanii miał tyle „zadań” w stylu przeniesienia siatek maskujących (bo „brzydko” wyglądają), iż nie miał czasu otworzyć magazynu. Pech chciał, iż w międzyczasie zmienił się jednak dowódca.

Zaraz po objęciu obowiązków, nowy oficer zdecydował się na przeprowadzenie kontroli magazynu. Na domiar złego sięgnął akurat po broń żołnierza, który jej nie wyczyścił. „Beryla” nie dało się jednak choćby przeładować. Okazało się, iż broń pordzewiała z uwagi na panującą w magazynie wilgoć.

Nowy dowódca wlepił więc żołnierzowi karę. Sytuacji tej można byłoby uniknąć, gdy warunki przechowywania broni były lepsze. Jednak w związku z tym, iż jednostka w której miała miejsce ta sytuacja jest dopiero na etapie formowania, nie dysponuje ona odpowiednią infrastrukturą koszarową, w tym magazynem broni z prawdziwego zdarzenia.

Regułą jest zaś to, iż z im nowszym sprzętem mamy do czynienia tym bardziej wrażliwa na warunki atmosferyczne będzie jego elektronika. W 18 DZ przez cały czas brakuje zaś garaży, mogących pomieścić większość będącego na wyposażeniu dywizji sprzętu. „Pod chmurką” muszą być przechowywane m.in. Modułowe Stanowiska Dowodzenia.

Pas ćwiczeń taktycznych

Przed rozpoczęciem formowania 18 DZ, jednostkę wojskową w Siedlcach zamierzano zlikwidować. Decyzję tą jednak cofnięto i dywizja przejęła m.in. należące do oddziału tereny i obiekty. W międzyczasie jednak wokół wspomnianej jednostki powstały bloki mieszkalne, co uniemożliwia powiększenie jej obszaru.

Dowództwo było więc zmuszone zburzyć pas ćwiczeń, aby na jego miejscu mogły powstać budynki koszarowe. Ulokowany w Siedlcach Dywizjon Artylerii Samobieżnej będzie musiał przez to ćwiczyć na oddalonym o kilka kilometrów terenie. Wymaga to jednak całej operacji logistycznej związanej z transportem wozów na gąsienicach po zwykłych drogach.

Podobna sytuacja jest w Białej Podlaskiej, gdzie pas ćwiczeń taktycznych znajdujący się na jednostce jest bardzo mały. Co do zasady, lepiej jest więc budować koszary na obrzeżach lub w ogóle poza miastem, w pobliżu terenów leśnych. Pozwala to umiejscowić bazę szkoleniową na terenie jednostki, co znacznie ułatwia organizację ćwiczeń.

Tak funkcjonuje m.in. 17. Brygada Zmechanizowana, która położona jest tuż obok poligonu. Termin „zielony garnizon” nie wziął się w końcu znikąd Wiemy też, iż „zmienność decyzji świadczy o ciągłości procesu dowodzenia”, ale sytuacja z jednostką Siedlcach pokazuje, iż długofalowe planowanie ma w armii bardzo istotne znaczenie.

Czy utworzenie nowych dywizji jest realne?

Zarówno w pierwszej jak i drugiej części artykułu zależało nam na tym, aby pokazać Wam jak bardzo czasochłonny jest proces tworzenia nowej dywizji. Dlatego siła militarna danego państwa jest uzależniona od jego umiejętności długoterminowego planowania i obowiązującej w nim kultury strategicznej.

Trwający od 2018 roku proces formowania 18 DZ jest zaś de facto odtwarzaniem zdolności, które Wojsko Polskie utraciło w 2011 roku, kiedy to zlikwidowano 1 Dywizję Zmechanizowaną.

Wydaje się jednak, iż w obecnej sytuacji międzynarodowej nie ma odwrotu od rozbudowy armii. Wojsko oparte o niską liczbę, słabo ukompletowanych dywizji i przestarzały sprzęt posiada bowiem bardzo ograniczoną zdolność do obrony kraju.

Proces formowania nowych dywizji powinien być jednak oparty na trzech zasadach. Po pierwsze, nie warto tracić czasu. Rosjanie dokonali agresji na Krym w roku 2014. My z kolei udaliśmy się na cztery lata na „plażing”, aby dopiero rozpocząć odtwarzanie czwartej dywizji w roku 2018. Po drugie, rozbudowa armii musi być połączona z jej reformą organizacyjną.

Formowanie nowych dywizji nie uda się bez rozwiązania zarysowanych przez nas problemów dotyczących szkolenia kadr, utrzymania ich w służbie, demografii, odpowiedniego planowania zakupów sprzętu, czy rozbudowy infrastruktury wojskowej i cywilnej. Rozwój armii wymusza również zwiększenie nakładów na inne elementy, takie jak kontrwywiad, czy logistyka.

Po trzecie, formowanie nowych dywizji nie powinno odbywać się ze szkodą dla pozostałych. Dlatego logicznym wydaje się rozpoczęcie tego procesu od zwiększania liczby brygad w ramach w tej chwili funkcjonujących dywizji. Można je następnie wydzielić i na ich podstawie rozpocząć proces budowy nowych związków taktycznych. Tak jak miało to miejsce w 18 DZ.

Nie będzie to proste, ale nie jest również niemożliwe. Jeszcze ok. 20 lat temu Siły Zbrojne RP liczyły 240 tys. żołnierzy, skupionych m.in. w siedmiu dywizjach ogólnowojskowych. Potem jednak zdecydowano się na realizację koncepcji zmniejszania armii do poziomu 100 tys. żołnierzy zawodowych.

Spodobał Ci się artykuł? Wierzysz w to, co robimy? Jeśli tak, to rozważ udzielenie nam wsparcia, przeznaczonego na rozwój BiS. Odwdzięczymy Ci siędostępem do felietonów, w których to komentujemy wydarzenia bieżące, a także zniżkami na organizowane przez nas eventy.

To dzięki pomocy subskrybentów możemy też tworzyć więcej artykułów, podcastów i newsletterów, a także myśleć o tworzeniu kolejnych, ciekawych projektów.

Read Entire Article