Antoni Ciszewski: Tylko bez pogardy
Może niezręcznie tak zaczynać od pouczania, ale napominanie w duchu wiary katolickiej to nasz polski obowiązek, i pierwszy uczynek miłosierdzia co do duszy: 1. Grzesznych upominać. Wybory prezydenckie w USA wygrał kandydat Republikanów Donald Trump. Obóz Demokratów z Kamalą Harris – ze skrajnie lewicowymi poglądami – spalił na panewce.
To jednak nie jest czas na spoczęcie na laurach. Na miejscu Polaków nie bagatelizowałbym ogrmnych rozmiarów zła na Ziemi – i nie odchodziłbym choćby na krok od źródeł Bożego planu Zbawienia, wiedząc jak w rzeczywistości zgubna jest teoria sukcesów demokratycznych w świecie. Skala zepsucia moralnego w społeczeństwie amerykańskim jest tak duża, iż choćby dzikie zwierzęta jak: pumy, niedźwiedzie grizzly a choćby bizony już nie wierzą w żaden postęp rozwoju cywilizacyjnego na tym kontynencie.
Odpowiedzią ze strony świata zwierząt, na ten stan zepsucia i zbydlęcenia, jest brak odpowiedzi. Są tylko wyraźne sygnały – nagły atak głodnego drapieżnika podczas biwaku w lesie lub abordaż przy użyciu rogów w Parku Yellowstone. Tylko reklamy przy drogach ekspresowych, z wizerunkiem Kevinem Kostnerem w kowbojskim kapeluszu, nieco ocieplają rześkie powietrze w stanie Montana.
Symbolem ucieczki przed zdziczałym życiem ludzi sukcesu, dla Amerykanów ostatnimi laty stał się serial telewizyjny (dramat, western) o znamiennym tytule: Yellowstone, z Kevinem Kostnerem w roli głównej.
Akcja filmu toczy się w Stanie Montana, znajdującym się w zachodniej części USA, przy granicy z Kanadą; typowe rancho na prerii, na którym żyją krowy, mustangi i bohater filmu, z dala od zgiełku wielkich miast. Wokół dzika przyroda, która nie ma nic wspólnego z dzikością (wynaturzeniem) współczesnego człowieka, typowego karierowicza, którego placebo biznesowe sięga ostatnich poziomów wieżowców na Manhattanie, bodaj najsłynniejszej dzielnicy Nowego Jorku. Tam też ma swoje biznesy hotelowo-deweloperskie nowy prezydent Ameryki Donald Trump.
Czy ktokolwiek zadał sobie pytanie, jakie to ma znaczenie, kto jest w danym momencie prezydentem USA? Od zabójstwa Johna Kennedy’ego 22 listopada 1963 roku w Dallas, funkcję prezydenta Stanów Zjednoczonych nieprzerwanie pełni dolar amerykański z tzw. Rezerwą Federalną (FED), natomiast sztaby wyborcze Kongresu amerykańskiego tak naprawdę tylko pozorują stylistykę demokracji amerykańskiej na użytek topniejących lodowców na Grenlandii.
Najrozsądniejszym głosem jaki usłyszała polska opinia publiczna z rana 6 listopada br. była wypowiedź posła Maska Sawickiego z PSL, marszałka seniora:
To jest sygnał, iż społeczeństwo amerykańskie stawia na gospodarkę i wartości, a nie progresywność i obyczajność.
– wyraził swoje zadowolenie na antenie Telewizji wPolityce24.
Przy czym, łagodny i zrelaksowany wyraz twarzy marszałka Sawickiego miał więcej wspólnego z uśmiechem na twarzy Kevina Kostnera, po zejściu z konia na planie filmu Yellowstone, aniżeli biały uśmiech Donalda Trumpa, w towarzystwie żony Melanii i syna Barrona, po ogłoszeniu pierwszych wyników wyborów prezydenckich w USA.
W związku z tym jestem przekonany jako konserwatysta, iż również w Polsce dziś dla mojej ekipy rządzącej będzie to jasny sygnał, iż albo postawi na programowe zapowiedzi dotyczące gospodarki, przedsiębiorczości, demografii, służby zdrowia i energii, albo postawi na projekty progresywne i obyczajne, i za niecałe trzy lata przerżnie wybory, więc czas najwyższy, żeby się obudzić.
– dopowiedział był od siebie marszałek.
I nieco mnie zasmucił marszałek senior jako doświadczony polityk. Bo ta część wypowiedzi Sawickiego niczego tak naprawdę konkretnego nie wnosi do przestrzeni publicznej w Polsce, a jedynie powiela już wcześniej poczynione przez niego jego osobiste uwagi, które często padły z mównicy lub były zamieszczane w środkach masowego przekazu – jako wyraźna reakcja marszałka seniora na blamaż koalicyjnego konsensusu, po 15 grudnia 2023 roku, biorąc pod uwagę tegoroczną zapaść gospodarczą naszego państwa.
Czy nie zza bardzo polski polityk uwierzył w nadchodzący złoty wiek Ameryki, komentując słowa nowego prezydenta Trumpa?:
Złoty wiek, ale z pewnym zastrzeżeniem, tam było, iż uczynimy wszystko, aby to był złoty wiek Ameryki. To właśnie ten klucz-wytrych każdego rozsądnego polityka, który oczywiście ma plan i projekt, ale wie, iż nie wszystko, co zaplanował w stu procentach, da się zrobić. Natomiast to, co jest bardzo istotne, to jest to nawiązanie do rodziny.
– zasugerował polityk PSL.
Z kolei w rozwinięciu swojej wypowiedzi, Marszałek senior wskazał na rodzinę i gospodarkę państwa jako dwie płaszczyzny rozwoju kraju, ale ograniczył się tylko do wskazania „planu i projektu rozsądnego polityka”, za którego najwyraźniej uważa Donalda Trumpa, bez gwarancji realizacji w pełnym wymiarze założeń inwestycyjnych. Co to znaczy? Że można tak i siak – jak się chce.
Nie, panie marszałku seniorze, to nie tak. Przedstawicielstwo parlamentarne to nie polityka – to wprost przedstawicielstwo rozumiane jako upoważnienie do występowania, w imieniu i na rzecz Narodu (Mandata), w postaci mandatu poselskiego lub senackiego oraz złożonej przysięgi: „Ślubuje uroczyście jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej rzetelne i sumienne wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać porządku prawnego Rzeczypospolitej.”
Polityka bowiem to patologiczna forma kontrybucji nienależnych świadczeń pieniężnych, przy użyciu przymusu legislacyjnego (podstępnie zawłaszczonego na użytek określonych grup wpływu?), siłą narzucana całemu społeczeństwu, które samo nie ma udziału w partyjnych i politycznych apanażach.
Z punktu prawnego taka dysproporcja interesów, w dystrybucji dóbr publicznych, przeczy istocie prawa, które jak mówi zasada prawna: Prawo jest umiejętnością stosowania tego co dobre i słuszne. To dzikie zwierzęta właśnie zdają się rozumieć tę zasadę prawną w stopniu należytym; one też pierwsze swoimi potężnymi rogami dziurawią opony w samochodach, gdy im się – machnięciem ręki – nakazuje zejść z drogi.
Polecamy również: Ukraińcy sprzedawali pojazdy, które otrzymali od Polaków na potrzeby armii