Rozpad Federacji Rosyjskiej jest o wiele mniej niebezpieczny od pozostawienia jej we władaniu przestępców
Inwazja na Ukrainę jest bezpośrednią kontynuacją imperialnej i kolonialnej polityki Rosji; polityki, która nigdy nie przestała istnieć. Rosyjska agresja przeciwko Ukrainie została połączona z kampanią propagandową zaprzeczającą istnieniu narodu ukraińskiego, ludobójstwem dokonywanym na Ukraińcach, oraz z kolonizacją okupowanych terytoriów przez etnicznych Rosjan. Tak dzieje się w Mariupolu, Donbasie czy Bakczysaraju. Polityka Rosji w tych przypadkach jest powtórzeniem tej znanej z Krasnej Polany czy Kamczatki w XIX wieku.
Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z carską, sowiecką, czy kierowaną przez Putina, Rosja nie zmienia się na przestrzeni wieków. Kieruje się tymi samymi imperialnymi instynktami, powtarzając ten sam schemat: podbój, ludobójstwo, kolonizacja, a następnie poszukiwanie milczącej akceptacji status quo, oraz przekupywanie społeczności międzynarodowej mirażem współpracy gospodarczej lub iluzją ogromnego rynku rosyjskiego. Nie możemy dać się zwieść myśleniu, iż Moskwa może być partnerem w rozwiązywaniu jakichkolwiek globalnych problemów. Pamiętajmy, iż choćby jeżeli Rosja była fałszywie postrzegana jako siła stabilizująca w Europie, działo się to kosztem narodów mojego regionu, mojego kraju, który był przedmiotem rozbiorów i okupacji dokonanych przez Rosję. Już wtedy Moskwa planowała dalsze „pójście na Zachód”, eksport swojej „stabilizacji” w XIX wieku czy rewolucji w XX wieku. Moskwa nie wstydzi się otwarcie powtarzać tego imperialistycznego schematu na Ukrainie w XXI wieku. Dlatego z imperializmem Moskwy trzeba skończyć raz na zawsze.
Powinniśmy mieć świadomość, iż Putin i jego banda zbrodniarzy wojennych nie są przyczyną, ale konsekwencją problemu, którego źródłem jest autorytarna i imperialna istota Moskwy oraz fobie Ochrany, KGB czy FSB, które opanowały państwo rosyjskie dawno temu. Rosyjski imperializm ma bardzo głębokie korzenie. Jednak dziś znajdujemy się nie w XVI wieku Iwana Groźnego czy XVIII wieku Katarzyny II, ale w XXI wieku – wieku prawa międzynarodowego, wspólnych organizacji i wspólnych wartości. Parlament Europejski i wiele innych parlamentów na całym świecie uznało Federację Rosyjską za państwo terrorystyczne. Takie uznanie pociąga za sobą określone konsekwencje. Ta organizacja terrorystyczna w formie państwa, choćby jeżeli przez wielu postrzegana jest jako imperium, powinna zostać rozmontowana. W przeciwnym razie nie powinniśmy mieć wątpliwości, iż w ślepym pragnieniu utrzymania „imperium” inni przestępcy w jego przywództwie będą przez cały czas stwarzać ciągłe zagrożenia, destabilizację, hybrydowe ataki i wojny z sąsiadami i innymi krajami oraz zniewalać i uciskać własnych obywateli. Dlatego, tak jak w przypadku III Rzeszy Niemieckiej, będąc egzystencjalnym zagrożeniem dla ludzkości i porządku międzynarodowego, Federacja Rosyjska powinna przejść drastyczne zmiany. Naiwnością jest sądzić, iż Federacja Rosyjska po jej ostatecznym pokonaniu może pozostać w tych samych ramach konstytucyjnych i terytorialnych. Nigdy w historii nie zdarzyło się, aby tak scentralizowane imperia, podporządkowujące sobie tak wiele narodów, pozostały niezmienione po klęsce w kluczowej wojnie. Dlatego społeczność międzynarodowa nie może zajmować wygodnej pozycji przyglądania się z boku, czekając na rozwój wydarzeń, ale musi podjąć odważną inicjatywę wspierającą refederalizacji państwa rosyjskiego, uwzględniającą historię rosyjskiego imperializmu i poszanowanie praw i pragnień narodów Rosji. Ofiary rosyjskiego imperializmu powinny mieć możliwość odbudowy własnych państwowości, korzystania z prawa do celebrowania swojego dziedzictwa i decydowania o własnej przyszłości.
Niestety, nie możemy wyciągnąć żadnych pozytywnych wniosków z antywojennych demonstracji organizowanych przez społeczeństwo rosyjskie w kraju lub poza nim, bo takich protestów nie ma. Jednak powinniśmy wyciągnąć wnioski z masowych protestów przeciwko podporządkowaniu się Moskwie w regionach Federacji, takich jak Inguszetia czy dalekowschodni Chabarowsk.
Nie ma czegoś takiego jak rosyjski gaz, ropa, aluminium, węgiel, uran, diamenty, zboża, lasy, złoto itp. Wszystkie te zasoby są tatarskie, baszkirskie, syberyjskie, karelskie, ojrackie, czerkieskie, buriackie, jakuckie, uralskie, kubańskie, nogajskie itp. Dla większości mieszkańców tych regionów — czy to etnicznych Rosjan, czy rdzennych mieszkańców — Moskwa oznacza jedynie wojnę, represje, wyzysk i beznadziejność. Nękanie i dyskryminacja mniejszości etnicznych w Rosji jest na porządku dziennym. Hipercentralizacja obnażyła liczne słabości kraju, ale przede wszystkim podporządkowanie teoretycznie autonomicznych regionów i republik woli Kremla. Co więcej, swoją odrażającą agresywną wojną Moskwa wysyła mniejszości etniczne do maszynki do mielenia mięsa na Ukrainie, realizując prawdziwą politykę etniczną poprzez dalsze krzywdzenie zarówno narodu ukraińskiego, jak i już podbitych narodów Dalekiego Wschodu.
Biorąc pod uwagę narodową i etniczną mapę terytoriów Federacji Rosyjskiej, powinniśmy dyskutować o perspektywach powstania wolnych i niepodległych państw na obszarze porosyjskim, a także o perspektywach ich stabilności i dobrobytu. Społeczność międzynarodowa ma obowiązek wspierać prawa narodów tubylczych, które w wyniku rosyjskiego podboju i kolonizacji istnieją w tej chwili także w granicach Federacji Rosyjskiej. Nie możemy skupiać się tylko na ochronie niektórych rdzennych mieszkańców, kosztem innych. Te same prawa muszą przysługiwać Chakasom, Tuwińcom, Jakutom czy Ewenkom. Nie możemy lekceważyć faktu, iż etniczni Rosjanie, będąc największym narodem Federacji Rosyjskiej, są tylko jednym z wielu. Powinniśmy bardziej skoncentrować się na regionach i narodach Federacji Rosyjskiej, ich możliwościach i perspektywach suwerenności. Powinniśmy poznać ich przywódców, ich historię i mocne strony. Trzeba mieć świadomość, iż Imperium Rosyjskie zaprzeczało istnieniu kultury narodów podbitych, często kradnąc im dziedzictwo. Zachodni termin „zawłaszczenie kulturowe” ma wiele przykładów w Rosji, czy to Michaił Lermontow kradnący legendy o podbitych Czerkiesach, czy Rosjanie próbujący oddzielić etnicznego Ukraińca Nikołaja Gogola od jego ukraińskiej tożsamości narodowej.
Należy mieć świadomość, iż rozpad Federacji Rosyjskiej może nieść ze sobą poważne trudności i zagrożenia, jak każdy okres przejściowy. Jednak ryzyko to będzie znacznie mniej groźne niż pozostawienie tego agresywnego imperium bez zmian. Po okresie letargu powróci z kolejnymi agresjami, tak jak to czyniło przez wieki. Istnieje wiele możliwych rozwiązań i strategii kontrolowanego, konstruktywnego i pokojowego demontażu ostatniego imperium kolonialnego w Europie. Rozpad Federacji Rosyjskiej przyniesie niewątpliwe korzyści dla bezpieczeństwa, w tym energetycznego, oraz dla gospodarki Europy i Azji Centralnej. Zgadzam się z Januszem Bugajskim[1], iż z Federacji Rosyjskiej mogą wyłonić się nowe państwa prozachodnie, wzmacniające stabilność w kilku regionach Europy i Eurazji.
Demontaż ostatniego imperium kolonialnego w Europie jest nieunikniony. Dlatego musi być kontrolowany i konstruktywny, rozwiązując problem imperialnej polityki „Jednej Rosji”. Rozpad Związku Radzieckiego był katastrofą dla Putina i jego kolegów z KGB. Dla państw bałtyckich, Ukraińców i Gruzinów, ale także dla Kazachów czy Kirgizów było to błogosławieństwo. Jestem przekonana, iż tak będzie również w przypadku rozpadu Federacji Rosyjskiej, która przyniesie wolność Iczkerom, Czerkiesom, Buriatom, Czukczom i wielu innym narodom.
Dlatego wraz z moim kolegą Kosmą Złotowskim cieszymy się, iż możemy gościć licznych ekspertów, historyków, dziennikarzy, polityków z obu stron Atlantyku oraz przywódców i przedstawicieli ponad 20 narodów Federacji Rosyjskiej, którzy zbiorą się w Brukseli w Parlament Europejski w celu omówienia perspektyw dekolonizacji i deimperializacji Federacji Rosyjskiej.
Anna Fotyga, poseł do Parlamentu Europejskiego, była minister Spraw Zagranicznych RP
Tłum. Adam Śmiech
[1] Janusz Bugajski (ur. 1954 w Wielkiej Brytanii), współpracownik amerykańskiego think tanku Jamestown Foundation z Waszyngtonu. Były współpracownik the Center for European Policy Analysis (CEPA) oraz dyrektor New European Democracy Program w Center for Strategic and International Studies (CSIS). Współpracuje z różnymi organizacjami i agendami rządowymi USA jak U.S. Agency for International Development (USAID), the United States Department of Defense, the International Republican Institute (IRI), the Free Trade Union Institute (AFL-CIO), the International Research and Exchanges Board (IREX); współpracuje również z BBC. Autor książki „Failed state. A Gudie to Russia’s rupture” („Upadłe państwo. Przewodnik do rozpadu Rosji”). Głosi pogląd o nieuchronnym upadku i konieczności rozczłonkowania Federacji Rosyjskiej.
Komentarz red./tłum.: Drodzy Państwo, oto mamy do czynienia z najpoważniejszym i najbardziej złowrogim wystąpieniem ze strony sił hegemonicznych USA, ubranych w piórka polskich „patriotów”. Anna Fotyga ogłosiła właśnie publicznie konieczność rozbicia Rosji, faktycznej likwidacji państwa rosyjskiego i przejęcia go przez siły globalistyczne pod płaszczykiem walki o prawa m.in. Czukczów i Czerkiesów. Jest to jawna zapowiedź realizacji tego, co się nie udało w 1930 r. („Wyprawa komiwojażera na ZSRR”) i określenia z otwartą przyłbicą planów najbardziej agresywnych środowisk hegemonicznych USA w stosunku do Rosji.
Chodzi o faktyczne panowanie nad światem, zniszczenie znienawidzonego rywala i przejęcie jego – największych w świecie – bogactw naturalnych. W zamian za to, mamy mieć bananowe republiki nie-rosyjskich ludów Rosji i zawoalowaną zapowiedź – de facto – zagłady narodu rosyjskiego, takim jaki on dzisiaj jest, z jego tradycją, tożsamością itd.
Nie ulega wątpliwości, iż w praktyce realizacja tego planu oznaczać będzie nuklearną wojnę światową.
Nie bez znaczenia jest, iż plan ten wychodzi spod pióra osoby reprezentującej oficjalnie Polskę. Nic nasze oburzenie tu nie pomoże – Rosja i Rosjanie odbiorą to w jedyny możliwy sposób – iż Polska i Polacy tak dalece nienawidzą Rosji, iż nie tylko myśl o jakimkolwiek ułożeniu normalnych relacji jest całkowitą utopią, ale, iż Polska stanowi wybitne zagrożenie dla Rosji, jako centrum myśli propagującej zniszczenie państwa rosyjskiego i – de facto – uczynienie z etnicznych Rosjan podludzi żyjących w czymś w rodzaju rezerwatu. Ze wszystkimi tego konsekwencjami dla Polski i dla nas samych.
Oczywiście p. Fotyga spodziewa się prawdopodobnie zwycięstwa USA w wojnie atomowej, skoro tak otwarcie mówi o rozbiciu Rosji. Polska i życie nas wszystkich nie liczy się dla niej w ogóle – bądź co bądź Polska istnieje tylko po to, aby szkodzić Rosji. Zniszczenie Polski w wojnie w imię zniszczenia Rosji jest wpisane w koszty. A p. Fotyga u boku osobników typu p. Bugajskiego prawdopodobnie liczy na ciepłą plażę na Florydzie.
Pozostaje pytanie – czysto retoryczne – dlaczego p. Fotyga nie wzywa do dekolonizacji USA…
Adam Śmiech
PS. Wytłuszczenia w tekście p. Fotygi moje – AŚ.