Adam Mazguła: Prawdą po oczach o stanie wojennym

thefad.pl 7 hours ago

Adam Mazguła

Polska była kluczowym członkiem Układu Warszawskiego, którym zarządzał Breżniew. Wojska ościenne zostały wzmocnione i postawione w stan gotowości bojowej. Plany Rosji przewidywały wkroczenie do Polski ze wszystkich stron. Jednak nastroje w Wojsku Polskim były wojownicze. Bardzo mnie boli, gdy niedouczeni manipulanci polityczni wypowiadają się o polskich żołnierzach i uczestnikach tamtych czasów w sposób pogardliwy i niesprawiedliwy. Gdyby nie Wojsko Polskie, tu od II WŚ mielibyśmy Rosję

Po porozumieniach sierpniowych i powstaniu Solidarności apetyty schowanych za robotników polityków i służb różnych interesów rosła. Zobaczyli, jak można zniszczyć dotychczasowe państwo satelickie ZSRR. Po kilku tygodniach uspokojenia rozpoczęły się następne strajki, w tym w większości solidarnościowe z innymi i trwały przez cały rok, aż do Stanu Wojennego. To wtedy nie było niczego nigdzie. Po prostu puste półki. Ludzie mieli tego dość.

Czołgi T-55 na ulicach Zbąszynia w czasie stanu wojennego. Fot. domena publiczna

Z kolei strona rządowa chciała wygasić strajki i Jaruzelski choćby zaapelował o 100 spokojnych dni. Bez efektu. Polska była kluczowym członkiem Układu Warszawskiego, którym zarządzał Breżniew. U nas stacjonowała Północna Grupa Armii Radzieckiej ze swoimi 198 głowicami jądrowy, lotnictwem strategicznym i potęgą pięści pancernej skierowanej na zachód. Breżniew doskonale rozumiał, iż Polski oddać nie może, chociażby, dlatego, iż już wtedy groziło to rozpadem bloku sowieckiego.

Zresztą nigdy w historii Rosjanie niczego nie oddawali pokojowo. Tym bardziej w 1956 roku Węgier, w 1968 Czechosłowacji, później Gruzji, Osetii, Afganistanu, Ukrainy…, dlaczego w Polsce są tacy giganci intelektu, którzy twierdzą, iż Polskę mieli odpuścić wyjątkowo? Dlatego już od grudnia 1980 roku wojska ościenne zostały wzmocnione i postawione w stan gotowości bojowej.

Plany Rosji przewidywały wkroczenie do Polski ze wszystkich stron, zatrzymanie Wojska Polskiego w koszarach i niedopuszczenie do ich wyjścia z uzbrojeniem, a w tym czasie rozprawienie się z Solidarnością. Czekała nas masakra ludności i polowanie na członków opozycji do „ostatecznego rozwiązania” Breżniewa. Jednak nastroje w Wojsku Polskim były wojownicze. Młodsza kadra chciała walczyć z Ruskimi w obronie narodu. Było wielu takich również wśród oficerów wyższego szczebla, generałów, a choćby polityków partii rządzącej.

To dlatego Jaruzelski zwlekał rok i próbował uspokoić sytuację w kraju. Zapewniał, iż da sobie radę. Kryzys interwencji był już w grudniu 1980 roku, później wiosną 1981 i w końcu zniecierpliwiony Breżniew dał czas do świąt na rozwiązanie polskie. Potem miały być tylko rozwiązania rosyjskie. Warto zaznaczyć, iż do Polski miało wtedy wkroczyć 18 dywizji wojsk Układu Warszawskiego (15 radzieckich, dwie czechosłowackie i jedna enerdowska), które po chwilowym pozorowaniu manewrów z ostrą amunicją miały ulec przegrupowaniu i otoczyć większe polskie miasta i ośrodki przemysłowe. Polskie wojska miały pozostać w koszarach.

Sama operacja wojskowa w grudniu 1981 roku została przeprowadzona wręcz książkowo i praktycznie bez ofiar. Te, które się zdarzyły, najczęściej wynikały z błędów ułomnych ludzi, którzy nie wytrzymywali napięcia lub prowokacji. Polska jednak uniknęła wielkiego nieszczęścia, może największego w historii. Zresztą, Breżniew utrzymywał wojska UW w gotowości do wejścia do Polski aż do późnej wiosny 1982 roku.

Gdyby Rosjanie opanowali Polskę, być może do dzisiaj istniałby ZSRR, a my biedni i opanowani przez Putina walczylibyśmy dzisiaj u jego boku z Ukrainą oraz Zachodem i opłakiwali zbiorowe mogiły w każdym mieście po Stanie Wojennym z Armią Czerwona w tle. Na szczęście historia potoczyła się inaczej. Kraj został uratowany i pewnie dziesiątki, może setki tysięcy ludzkich istnień.

Przez ostatnie 35 lat jesteśmy brutalnie karmieni narracją postsolidarnościową, iż oto Jaruzelski dokonał zamachu na demokrację, na robotniczy zryw, który został okupiony krwawym zamachem na Polaków. Brawo Bohaterscy robotnicy, którzy na tej narracji zbudowali swoją i nieswoją władzę. To nie jest prawda. To powtarzana mantra bohaterskich robotników i krwawych zbrodniarzy żołnierzy i służb. To nie była sytuacja czarna lub biała. Miała wiele odmian szarości i to po obu stronach.

Ten obraz znakomicie odpowiada potrzebie propagandy, legitymizacji ugrupowań postsolidarnościowych. Jednak nie przybliża nas do żadnej historycznej prawdy. Przez 35 lat Stan Wojenny pokazywany jest, co roku tak samo. Z tymi samymi scenkami i z bliźniaczym komentarzem.

Tymczasem stan wojenny i kulisy jego wprowadzenia wciąż kryją tajemnice, bez ich wyjaśnienia obraz tamtych dni jest zafałszowany, sztuczny i nieprawdziwy. Rosja Breżniewa nie była państwem łagodnego kompromisu z Solidarnością, a bezwzględnej walki z każdym, kto wchodził brutalnie w ich interesy. Dziś potworzyły się jakieś IPN-y, Instytuty historyczne, które wysoko opłacane mają utrwalać kłamstwa i półprawdy, a nie dochodzić faktów.

Szczególnie młodzi ludzie są uczeni agresji do rozwiązań tamtych dni. Należy pamiętać, iż Wojsko Polskie było z poboru i służyli w nim także żołnierze Solidarności lub ci, którzy wspierali 10-milionowy związek. Wprowadzenie Stanu Wojennego wspierało ok. 53% społeczeństwa, a ok 35% było przeciw.

Ludzie wspierali żołnierzy stojących na rogatkach wyjątkowo mroźniej zimy, przynosili kawę, gorącą zupę, a żołnierze przymykali oko na łamanie zasad tego stanu. Stan wojenny niestety nie przeżyło ok. 91 osób, a ok. 10 tys. było internowanych w tym również opozycjoniści wewnętrzni tacy jak Edward Gierek, aby zapewnić spokój w partii, która wówczas była bardzo podzielona. Ludzie się bali, byli świadomi przełomowych chwil naszej państwowości i dopiero zmiany w ZSRR i doprowadzenie do Okrągłego Stołu, polską pokojową drogę do wolności, a później częściowe wole wybory utrwaliły wiarę w demokrację i zachodnie wartości w Polsce.

W czasie Stanu Wojennego byłem młodym oficerem, gotowym walczyć za ideały Solidarności. Było nas wielu. Jednak nie brałem w nim udziału, bo zostałem skierowany do wykonywania zadania zabezpieczenia zwykłego działania dowództwa 2 Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej w rejonie stałej dyslokacji.

Jednak bardzo mnie boli, gdy niedouczeni młodzieńcy i manipulanci polityczni wypowiadają się pogardliwie o polskich żołnierzach i uczestnikach tamtych czasów w sposób pogardliwy i wyjątkowo niesprawiedliwy. Gdyby nie Wojsko Polskie, tu od II WŚ mielibyśmy Rosję. Kiedyś ta oczywista prawda zwycięży.

Adam Mazguła

Read Entire Article