225. Poland, I (don't) live in Poland.

okolicepiecdziesiatki.wordpress.com 2 days ago

Charakterystyczna linia basu i po pierwszym takcie wiadomo o co chodzi. Za chwilę dołącza perkusja, potem waltornia, saksofon, gitary i Kazik adekwatnie nie musiałby śpiewać, bo i tak z tysięcy gardeł dobiega znany wszystkim przybyłym tekst, który po raz pierwszy wybrzmiał latem 1986 roku. Byłem wtedy w fazie kontestacji, a hasło „no future” było tym, w co głęboko wierzyłem. Trochę jak ten rycerz z kawału, który poinformowany, iż jeżeli pójdzie w prawo, dostanie księżniczkę za żonę i pół królestwa, a gdy pójdzie w lewo, to go popierdoli, wybrał to drugie, bo księżniczkę i pół królestwa już miał i wiedział z czym to się wiąże, a z rozwiązania alternatywnego może wyniknąć coś pozytywnego. Nie miałem co prawda księżniczki, ni połowy królestwa, ale za to widziałem, co się stało z moimi rodzicami, którzy poszli w stronę, którą wybrałaby większość postawionych przed takim wyborem. Tak, zdecydowanie moi rodzice byli dokładnym zaprzeczeniem osoby, którą chciałbym być, więc poszedłem w innym kierunku. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, iż cieszę się, iż tak się stało.

Kult – Polska

Wracając do „Polski” Kultu: Wtedy, na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, jej tekst poruszał we mnie bunt przeciw zastanej rzeczywistości, bo niby dlaczego urodziłem się w kraju, gdzie mały kmiot wyrzuca śmieci do lasu, a duży kmiot spuszcza ściek do rzeki lub wysyła syf w powietrze, dlaczego muszę uważać, gdzie idę i co mówię, żeby w ryj nie dostać, no i dlaczego tam, gdzie jest najbardziej niebezpiecznie, nie ma nikogo, kto mógłby mnie obronić. Niestety, mijają lata, a ja ciągle czuję to samo. Właśnie dowiedziałem się, iż pewien alfons i oszust, zawetował ustawę zabraniającą więzienia psów na łańcuchu twierdząc, iż nie zrobi niczego przeciw polskiej wsi. Pewnie dlatego, iż niczego tak rolnictwu nie potrzeba, jak tępych buraków znęcających się nad zwierzętami. Sejm ma szanse odrzucić prezydenckie weto, ale Polacy nie żyją w Sejmie, tylko w Polsce, która wybrała sutenera, zadymiarza, oszusta i przemocowego zjeba na urząd prezydenta, a temu niezdrowo pobudzonemu substancjami psychoaktywnymi panu wyszło z kalkulacji, iż opłaca się wspierać tępych sadystów. Nie tylko jemu, bo wystarczy prześledzić, komu przeszkadzają ustawy antyprzemocowe, czy choćby filmy takie jak „Dom dobry”, komu przeszkadza recycling, komu przeszkadza ochrona przyrody.

Tak się składa, iż w pracy nad swoją książką, przywołuję obrazy z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Ich stałym elementem są oblegające miejskie ławki grupy wyrostków, zajmujące się pluciem pod siebie, rzucaniem pod nogi łusek słonecznika i niedopałków papierosów, rozbijaniem butelek po alkoholu i wyśmiewaniem wytaczających się z knajp nieświeżych mężczyzn z pokolenia ich rodziców. Młodzi potem dorośli, pożenili się, maltretowali swoje żony i dzieci, niektórzy zajęli miejsca swoich rodziców, pobudowali przydomowe szamba pozbawione dna, palili kradzionym z lasu drewnem, niektórzy pozakładali mniej lub bardziej śmierdzące biznesy, a jeżeli przeżyli do dziś, mają cały czas prawo wyborcze. To do nich oczko puszczają przeróżni polityczni degeneraci, a społeczeństwo tak, jak w latach osiemdziesiątych, boi się wchodzić im w drogę.

Ciekawostka: Batyr podpisał ustawę o zakazie hodowli zwierząt futerkowych. Nie, nie dlatego iż zależało mu na tym, by ograniczyć okrucieństwo. To sami producenci skalkulowali, iż branża nieuchronnie upada, jest coraz mniej chętnych na zakup futer z lisów, czy norek i korzystniej będzie wynegocjować państwowe odszkodowania i zamienić biznes na inny. Poza tym to już nie te czasy, gdy mogli bezkarnie składować zwierzęce zwłoki, nie troszcząc się o ich utylizację. Dziś ludzie skarżą się na smród, nie jak za „starych, dobrych czasów”, gdzie można było sobie śmierdzieć po konfederacku.

Wyjeżdżając do Irlandii nie sądziłem, iż spędzę tam więcej czasu niż 5 lat, ale już po pół roku zorientowałem się, iż nie chcę wracać. Nie ze względu na to, kto w Polsce rządził, a ze względu na stosunki w pracy. Bo wiecie, rządzących nie spotykam, przyjaciół mogę sobie dobrać, ale gdy będę mieć w pracy kolesia, którego kręci przemoc i syf, to będę musiał szukać nowej roboty, a to jest jednak stresujące. Minęło dalszych 20 lat i kilka się pod tym względem zmieniło. Bo w codziennym życiu moim problemem nie będą rządzący, tylko ludzie którzy na nich głosowali. a ja wolałbym unikać wyborców PiS, Konfederacji, czy Korwina-Mikkego albo Brauna. I kilka tu zmienia fakt, iż przecież w Polsce jest wiele osób, z którymi dogaduję się świetnie i przyjemnością jest przebywanie w ich towarzystwie. Problem stanowią nie oni, a ludzie uciążliwi i niestety, ale przedstawiciele prawa w Polsce nie nadążają z pacyfikacją upierdliwców. Ostatnio bardzo widocznym przykładem są środki pirotechniczne i inne niebezpieczne przedmioty w rękach kiboli. Niby jest zakaz i co…?! Co mecz w europejskich pucharach, to kara. co warszawska zadyma na 11 listopada, to dym i łuny. I ten sam schemat: Polskie służby ignorują łamanie prawa, dopiero UEFA nakłada karę. Jak mawiał klasyk: „I kto za to płaci”?

Marek Piwowski – Rejs – Kto za to płaci

Polska. Póki co, nie mieszkam w Polsce i na razie się na to nie zanosi.

PS.

Kult – Wódka

Twórca „Polski”, Kazik Staszewski, potwierdził swoim zachowaniem na koncercie w Zielonej Górze swoje uzależnienie od alkoholu. Tak się złożyło, iż nie dalej jak pod przedostanim felietonem @Panodespresso sygnalizował jego problem zauważony już w zeszłym roku na koncercie w Krakowie. Nie pierwszy raz w ciągu roku okazuje się, iż ten artysta nie ma kontroli nad spożyciem tego narkotyku. Albo zacznie się leczyć, albo problem będzie się pogłębiał, to bardzo proste. Niestety, nie w Polsce. Sam zainteresowany ubolewał i tłumaczył się walką z covidem, zapowiadając stopniowe wygaszanie działalności scenicznej, Skiba zwracał uwagę na to, iż artysta praktycznie nie może pójść na L-4, a fani mówili o dorobku artystycznym. Przypomina mi to kawał o blond wilku, który wpadł w potrzask i żeby się uwolnić, odgryzł, jedną łapę, potem odgryzł dugą łapę, potem odgryzł trzecią łapę. I DALEJ BYŁ W POTRZASKU!

Read Entire Article