Obserwuję to, co się dzieje w USA od chwili ceremonii zaprzysiężenia przestępcy na prezydenta i mimo powagi sytuacji parskam co chwilę zacieszając się do łez. Dlaczego tak? Oczywiście na początku wybuchałem śmiechem, gdy pomyślałem sobie o tych wszystkich głupcach z okolic Jackowa, którzy głosowali na Trumpa, bo popierali jego politykę antyemigracyjną. Nie wiem kogo oni się tam bali, Meksykanów, Arabów, a może Afrykanów, ale z całą pewnością w ich „polsko-patridiotycznych” głowach nie powstała myśl, iż może oni również są emigrantami, a w dodatku niezwykle często sprowadzone przez nich rodziny są tu przez cały czas nielegalnie (musimy bowiem pamiętać, iż nielegalny emigrant nie mógł wybrać prezydenta, bo nie miał praw wyborczych, więc głosowali tylko legalni). Nie minęły 24 godziny urzędowania Pomarańczowego, a już polski konsulat uruchomił punkt uaktualniania dokumentów, żeby ci, co się tak cieszyli na „silnego” prezydenta mieli papiery, gdy ten ich z wdzięcznością deportuje.
Camel – Stationary Traveller
Potem pomyślałem sobie o amerykańskich wyborcach Trumpa. Farmerzy, drobni przedsiębiorcy… Przecież to oni zatrudniają u siebie na czarno nielegalnych emigrantów, bo przecież nie robi tego Musk, ani inny Zuckerberg, którzy zwyczajnie kupili sobie prezydenta. Kupili, sfinansowali kampanię, będą czerpać zyski, ale to miliarderzy, a nie drobni biznesmeni zarabiający w kiepskich miesiącach mniej, niż ja, oni nie będą mieli ani rąk do pracy, ani zbytu na swoje towary i usługi, bo przecież „Nielegalni” nie tylko pracowali dla nich, ale kupowali u nich żywność, jakieś tanie ubrania, benzynę, wynajmowali kąt do mieszkania, kupowali od nich stare samochody….
David Bowie – I’m Afraid Of Americans
A reszta głosujących na Donalda Trumpa? Nie wiem, aż tak dobrze, to ja nie znam Stanów, ale nie sądzę by wyszło dużo dobrego z przekazania władzy w ręce z roku na rok coraz większym szaleństwem ogarniętego 78-letniego narcyza, mówiącego otwartym tekstem, iż to BÓG GO ZESŁAŁ, BY UCZYNIŁ AMERYKĘ ZNÓW WIELKĄ I BÓG URATOWAŁ GO OD KULI, BY DOKOŃCZYŁ SWEGO DZIEŁA. Przemilczę, kto w nie tak znowu dalekiej historii twierdził podobnie o swej roli w swoim państwie, bo ponoć to kończy racjonalną dyskusję.
Tymczasem PiS próbuje przekonać Polaków, iż Donald Trump, to świetny dla nas wybór, zwłaszcza dla partii prezesa pana, rzekomo zaprzyjaźnionej z Republikanami. I tu mam kolejny ubaw, bo Ążej „Debil” Duda nie dostał choćby zaproszenia na inaugurację, więc puścili Pinokia, żeby włożył nos gdzie trzeba i narobił zdjęć promocyjnych na kampanię prezydencką w Polsce. A tu ZONK, nie dość iż go nie wpuścili (widocznie nie wiedział, w którą dziurkę włożyć nos), to jeszcze Mateusz już od siebie zaczął tłumaczyć, iż on po prostu się pytał o drogę, bo miał udzielić wywiadu. I tu już wybaczcie, zrobię pauzę, bo ze śmiechu mam ucisk na pęcherz, chwila przerwy na muzykę okolicznościową.
The Bill – Kibel
Już jestem z powrotem. Rozumiecie to poczucie humoru Morawieckiego? Chce przekonać Polaków, iż pojechał do Waszyngtonu w dniu inauguracji Trumpa, żeby się spotkać z jakimś dziennikarzem i udzielić mu wywiadu! No, to wstał chłopak z kolan na dobre! Dotąd to dziennikarze fruwali przez ocean, by prosić o wywiad, ale nie w tym wypadku, prominentny polityk PiS, Mateusz Morawiecki jest inny. On twierdzi, iż leciał 6 tysięcy kilometrów, by się prosić jakiegoś gryzipiórka o to, by go odpytał, a gdy będzie miał humor, to może choćby pozwoli mu się wygadać!!! Bardzo wiarygodne, Pinokio, bardzo! Żeby zaś nie było żadnych wątpliwości, na sam koniec wrzucił do sieci „selfi” na tle telebimu z transmisją inauguracji, ale zrobione tak, by się zdawało, iż go jednak wpuścili. Powiedzcie mi, dlaczego PiS to robi Polsce?