W ciągu ostatnich 2 tygodni nie nastąpiły żadne istotne zmiany gdy idzie o przebieg linii frontu. Nie oznacza to jednak, iż front całkowicie zamarł. Od Charkowa, przez Donbas, po Chersoń realizowane są zażarte walki. Dużo dzieje się także na rosyjskim zapleczu, które przez cały czas walczy z “nałogowymi palaczami”. Front pod Chersoniem przykuwa najwięcej uwagi mediów, jednak ukraińska ofensywa na Chersoń przez cały czas stoi pod znakiem zapytania. Najpierw opiszę sytuację na poszczególnych odcinkach frontu, a potem przyjrzę się szerszej perspektywie.
1. Charków. Rosjanie zintensyfikowali działania zaczepne pod Charkowem. W ciągu ostatnich 2 tygodni, strona ukraińska odnotowała dużą ilość rosyjskich rajdów na ukraińskie tyły. Rosjanie przypuścili także atak na tzw. przyczółek czuhujewski – na wschód od Charkowa, jest to jedyny ukraiński przyczółek po drugiej stronie rzeki Doniec*.
*mniejsze ukraińskie oddziały operują prawdopodobnie także w lasach pod Izium, po “rosyjskiej” stronie Dońca, ale ciężko mówić tutaj o stałym przyczółku
Celem rosyjskich działań pod Charkowem jest zmuszenie Ukraińców do przeznaczenia części sił do ochrony tego sektora. Siły ukraińskie wiązane walką pod Charkowem nie mogą zostać przesunięte na inne odcinki – np. pod Chersoń.
2. Bachmut. Rosjanie kontynuują ataki pod Bachmutem i Sołedarem. Ich celem operacji jest wypchnięcie Ukraińców z linii Bachmut-Siewiersk. Rosyjskie wojska posuwają się jednak bardzo wolno. Głównie z powodu braków kadrowych. Szpicę ataku pod Bachmutem stanowią najemnicy z Grupy Wagnera, wspierani przez słabo wyposażone i słabo wyszkolone milicje z Ługańska i Doniecka. Oddziały rosyjskiej armii, które walczyły o Siewierodonieck i Lisiczańsk zostały w połowie lipca przesunięte pod Chersoń i na Zaporoże.
Obecne Rosjanie kontrolują wschodnią część Sołedaru. Obecni są także na wschodnich rogatkach Bachmutu – bez uzyskania posiłków Wagnerowcom będzie jednak bardzo ciężko zając miasto.
3. Donieck. Rosjanie kontynuują natarcie na Pisky, Awdijiwkę i Marjinkę. Rosyjski atak – tak jak wcześniej – opiera się głównie o zmasowany ostrzał artyleryjski, przy pomocy którego ukraińskie pozycje równane są z ziemią. W dniu 14 sierpnia, rosyjskie ministerstwo obrony obrony poinformowało o zajęciu wioski Pisky – źródła ukraińskie zaprzeczają, twierdząc iż Ukraińcy przez cały czas kontroluje część miejscowości.
Rosyjskie natarcie w tym sektorze idzie bardzo wolno i ciężko spodziewać się jakiegoś przełomu. Rosjanie atakują bowiem tereny, które od 2014 r. stanowią linię frontu i są silne ufortyfikowane, co pozwala Ukraińcom prowadzić “obronę w głębi”.
4. Chersoń. Jest to ten odcinek frontu, który cieszy się największym zainteresowaniem mediów. Mimo zapowiadanej od miesięcy ukraińskiej ofensywy, przez cały czas nie obserwujemy jakieś większej operacji ze strony Ukraińców. Od połowy lipca Ukraińcy konsekwentnie rażą jednak rosyjskie zaplecze i sprawiają w ten sposób Rosjanom ogromne problemy logistyczne gdy idzie o zaopatrywanie rosyjskiego przyczółka na Chersońszczyźnie.
Przyczółek chersoński do połowy lipca zaopatrywany był dzięki mostów w Chersoniu: most antonowski I (drogowy) i most antonowski II (kolejowy) oraz mostu na tamie w Nowej Kachówce. W połowie lipca Ukraińcy zaatakowali most antonowski (drogowy i kolejowy) przy pomocy wyrzutni HIMARS – zniszczenia były tak duże, iż mosty zostały całkowicie wyłączone z użytku. Rosjanie próbowali naprawić te mosty, ale bezskutecznie – prace naprawcze cały czas musiały być przerywane ze względu na kolejne ataki ukraińskiej artylerii.
Obecnie funkcjonuje już tylko jedna stała rosyjska przeprawa przez Dniepr – most na tamie w Nowej Kachówce. To trudniejszy cel do zniszczenia, bo most przebiega tutaj równolegle do tamy. Ostrzał mostu może zatem uszkodzić tamę i zniszczyć cały Zbiornik Kachowski. Ukraińcy podjęli jednak ryzyko i próbują zniszczyć także tę przeprawę. Ostatni atak na most w Nowej Kachówce nastąpił 19 sierpnia – uszkodzenia były jednak nieznacze. 2 dni później Rosjanie wznowili ruch przez most.
Ataki na rosyjskie zaplecze wywołały ogromne problemy logistyczne jeżeli idzie o zaopatrywanie wojsk na przyczółku chersońskim. Przy czym nie nastąpiło całkowite załamanie się rosyjskiej logistyki – na co liczyli Ukraińcy.
Rosjanie – korzystając z mostu w Nowej Kachówce i promów pod Chersoniem – nie tylko są w stanie zaopatrywać swoje siły na przyczółku, ale także przerzucili na przyczółek znaczne posiłki. w tej chwili Rosjanie skutecznie odpierają ukraińskie ataki na Chersońszczyźnie, a w ostatnim tygodniu zintensyfikowali choćby działania zaczepne – chociaż rezultaty są mizerne. Kilka dni temu Rosjanom udało im się zająć małą wioskę o nazwie Błahodatne (Komsolmolśke). Jest to pierwsza rosyjska zdobycz na Chersońszczyźnie od lipca (sic!).
Sytuacja na Chersońszczyźnie jest patowa. Ukraińcy – mimo miesięcy zapowiedzi – zdają się mieć zbyt małe siły, aby skontrować Rosjan i podejść pod Chersoń. Rosjanie natomiast mają zbyt małe siły i zbyt duże problemy logistyczne, aby całkowicie zabezpieczyć przyczółek na Chersońszczyźnie.
Więcej o problemach dotyczących ukraińskiej kontrofensywy na Chersoń pisałem w tekście Bitwa o Chersoń (30.07.2022).
5. Od końca maja front na Chersończyźnie prawie się nie ruszył i nic nie wskazuje na to, aby gwałtownie miało się to zmienić. Trzeba jednak przyznać, iż deklaracje Kijowa o nadchodzącej ofensywie na Chersoń odniosły pewien taktyczny sukces. Rosjanie faktycznie przestraszyli się ukraińskiej kontrofensywy na Chersoń i przeprowadzili operację ponownego rozmieszczenia swoich sił na Ukrainie – siły z Donbasu zostały przesunięte na Chersończyźnę i Zaporoże.
Na tyle osłabiło to rosyjskie wojska w Donbasie, iż przestały być one zdolne do prowadzenia większych operacji ofensywnych i dało Ukraińcom trochę czasu w przygotowanie kolejnych linii obronnych. Dobrym przykładem jest Bachmut, gdzie – po wyjeździe dużej części rosyjskich żołnierzy – szpicę ataku stanowią Wagnerowcy, wspierani przez – przedstawiające wątpliwą wartość bojową – milicje z Ługańska i Doniecka.
6. Krym. W ostatnich 2 tygodniach nastąpiła seria ataków na rosyjskie bazy na okupowanym Krymie. 9 sierpnia zaatakowano rosyjską bazę lotniczą w Nowej Fedorówce, niszcząc 7 samolotów wojskowych i uszkadzając 3 kolejne. 16 sierpnia z dymem poszedł rosyjski skład amunicji w Dżankoj. 20 sierpnia dron zaatakował natomiast kwaterę główną Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu.
Ataki na rosyjskie bazy na Krymie – w szczególności ten na lotnisko wojskowe w Nowej Fedorówce (oddalonej ok. 220 km od frontu) – spowodowały spekulacje, iż Ukraińcy otrzymali już ATACMS – pociski balistyczne do wyrzutni HIMARS o zasięgu ok. 300 km (oficjalnie Ukraińcy dysponują tylko amunicją do HIMARSów o zasięgu ok. 85 km). Nie ma jednak twardych dowodów przesądzających, iż Ukraińcy faktycznie otrzymali ATACMS. Do ataków na Krymie Ukraińcy mogli użyć równie dobrze systemów Grom-2, Neptun itd. Wersji wydarzeń jest wiele. Pojawiły się choćby teorie, iż na Krymie działa grupa ukraińskich dywersantów przerzucona na Półwysep już kilka miesięcy temu.
Niezależnie jednak od tego “co” zaatakowało Rosjan na Krymie, fakty są takie, iż Rosjanie mają dylemat. O ile jeszcze w lipcu wydawało się, iż rozwiązaniem na obronę przed atakami HIMARS będzie przeniesienie składów z amunicją ok. 90 km od linii frontu, to teraz – po atakach na oddalone o 200 km bazy na Krymie – sprawa już nie jest taka oczywista. Doświadczenia walk na chersońszczyźnie pokazują, iż rosyjska logistyka jest w stanie działać w sytuacji gdy magazyny są oddalone o 90 km od frontu. Jednak gdyby zaistniała potrzeba przeniesienia tych magazynów jeszcze dalej, o 200 albo 300 km, to rosyjska logistyka zostałaby położona na łopatki.
Jednak póki co – tak jak mówię – nie wiadomo w jaki dokładnie sposób Ukraińcy zaatakowali na Krymie.
7. Głównodowodzący siłami zbrojnymi Ukrainy, Wałerij Załużny, stwierdził, iż w tej chwili rosyjska artyleria wystrzeliwuje ok. 40.000-60.000 pocisków dziennie. jeżeli to prawda, to jest to intensywność ostrzału zbliżona do tej z czasu bitwy o Siewierodonieck i Lisiczańsk. To zły sygnał, bo oznacza to, iż po – problemach logistycznych wywołanych atakami HIMARSów w lipcu – rosyjska artyleria wraca do “dawnego tempa pracy”.
8. W dniu 20 sierpnia w zamachu bombowym pod Moskwą zginęła córka Aleksandra Dugina, Daria. Dugin to znany rosyjski geopolityk lansujący teorie neoimperialne i euroazjatyckie. Czasami bywa określany jako “naczelny ideolog” putinowskej Rosji, co jednak jest mocno przesadzone. Mimo, iż Dugin jest znany w Rosji, a jego teksty wykładane są m.in. na Akademii Rosyjskiego Sztabu Generalnego, to nie jest on jakoś szczególnie poważany na Kremlu (chociaż Dugin jest blisko niektórych kremlowskich „frakcji”). Paradoksalnie Dugin wydaje się być bardziej znanym na Zachodzie niż w samej Rosji.
Córka Dugina miała podobne poglądu jak jej ojciec. Prezentowała je występując m.in. w rosyjskiej telewizji, czy kręcąc filmy propagandowe w Mariupolu. Nie wiadomo czy to ona była celem zamachowców czy może był nim sam Dugin. Nie wiadomo także kto stoi za zamachem – Rosjanie twierdzą, iż to Ukraińcy podłożyli bombę (ale ci zaprzeczają). Pojawiło się wiele teorii na temat zamachu m.in. taka iż był to efekt rywalizacji między rosyjskimi służbami.
Jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się czegoś więcej o Duginie i posłuchać o rywalizacji rosyjskich służb to polecam rozmowę z dr Michałem Sadłowskim na kanale u Zychowicza.
Warto posłuchać, bo Dugin to bardzo interesująca postać. Swoją drogą to Arestowicz też swojego czasu miał kontakty z Duginem i angażował się w ruch euroazjatycki Dugina.
9. Jutro Ukraina będzie obchodzić Dzień Niepodległości. Kijów obawia się, iż Rosjanie wykorzystają święto, aby uderzyć na ukraińskie miasta. Podobne obawy wyrażają także USA, które zaleciło swoim obywatelom natychmiastowe opuszczenie Ukrainy.
10. Na Ukrainę cały czas docierają kolejne dostawy zachodniego sprzętu. Według ostatnich przecieków, jutro Amerykanie – z okazji ukraińskiego Dnia Niepodległości – mają ogłosić kolejne dostawy uzbrojenia, tym razem warte ok. 3 mld dolarów.
Tymczasem CNN – powołując się na źródła w amerykańskim wywiadzie – twierdzi, iż Rosjanie rozpoczęli szkolenia w zakresie obsługi irańskich dronów (informacja do dalszej weryfikacji).
Komentarz. Ostatnie 2 tygodnie wojny na Ukrainie to typowa wojna na wyniszczenie. Ukraińcy odnieśli kilka sukcesów jak np. wyłączając z użycia most antonowski czy dokonując ataków na Krymie. Jednak to przez cały czas za mało, żeby myśleć o odbiciu Chersonia, który miał być głównym celem ukraińskiej letniej kontrofensywy.
Wygląda też na to, iż mój dystans w stosunku do informacji o ukraińskich rezerwach także był zasadny. Na przełomie lipca i sierpnia do walki miały wejść świeże ukraińskie oddziały zwerbowane z osób zmobilizowanych na początku wojny. Szczególnie liczono, iż te świeże oddziały zrobią „różnicę” pod Chersoniem. Jest już jednak koniec sierpnia i przez cały czas tych oddziałów nie widać. Większość zmobilizowanych trafiła jako uzupełniania do jednostek, które walczą od 24 lutego.
Taktycznym zwycięstwem Ukraińców jest jednak fakt, iż Rosjanie na tyle przejęli się ukraińską kontrofensywą pod Chersoniem, iż wycofali dużą część swoich wojsk z Donbasu i rzucili je na Zaporoże i pod Chersoń. W efekcie rosyjskie działania ofensywne są mocno ograniczone.
Obecna względna stabilność sytuacji na Ukrainie potrwa jednak najprawdopodobniej tylko do połowy września. Wtedy na Ukrainę powinny zacząć przybywać oddziały ochotnicze w tej chwili werbowane w Rosji – ochotnicy podpisujący kontrakty. Łącznie ma to być ok. 30.000 żołnierzy. Ich przybycie z pewnością uaktywni sytuację na frontach. Czy będzie to oznaczało jednak przełom? Wątpliwe.
Pisałem to kilka razy i napiszę jeszcze raz – losy tej wojny rozstrzygną się nie na froncie, a w gabinetach polityków. Zima, kryzys energetyczny i recesja na Zachodzie mogą mieć większy wpływ na wojnę na Ukrainie niż 100.000 rosyjskich żołnierzy. Dlatego tak ważne dla Kijowa jest to, żeby dostawy zachodniego sprzętu i zachodnie wsparcie gospodarcze cały czas przybywało na Ukrainę.