Początkowo Tymoteusz Szydło był jednym z najpopularniejszych księży w Polsce. Jego mama, premier rządu PiS, gdy zaczynał kapłańską karierę w 2017 roku, chętnie udzielała się w mediach na ten temat. Wszystko zmieniło się w 2019 roku, gdy zdecydował się odejść ze stanu kapłańskiego. Od tej pory jego mama już nie udzielała żadnych informacji na temat syna.
Spekulacje wokół drogi kapłańskiej Tymoteusza Szydło zaczęły się w sierpniu 2019 roku, gdy nie pojawił się w wyznaczonej mu parafii w Oświęcimiu. Duchowny po zaledwie dwóch latach posługi w Buczkowicach koło Szczyrku poprosił hierarchę o urlop – pisaliśmy w naTemat w marcu 2021 roku.
Tymoteusz Szydło w 2019 roku zdecydował się odejść ze stanu kapłańskiego
W grudniu 2019 r. syn Beaty Szydło zabrał głos. Z oświadczenia, które przekazał Katolickiej Agencji Informacyjnej jego adwokat wynikało, iż ksiądz chce odejść ze stanu kapłańskiego.
Po serii domysłów politycy Zjednoczonej Prawicy stanęli murem za Beatą Szydło. Patryk Jaki zapowiedział reakcję na ataki, Beata Kempa zaapelowała, by nie wpisywać się w politykę upodlenia, a premier Mateusz Morawiecki zapewnił, iż rodzina jest i pozostanie w Polsce świętością.
O standardach PiS i TVP w kwestii oburzenia z powodu plotek o Tymoteuszu Szydło napisała też dziennikarka naTemat Anna Dryjańska.
"Czy Beata Szydło została babcią? Czy jej syn, ks. Tymoteusz Szydło, ma dziecko z 16-latką? Czy to dlatego wziął bezterminowy urlop od kapłaństwa? Takie plotki od kilku tygodni krążą w internecie" – pisała wówczas nasza dziennikarka.
Na doniesienia ws. Tymoteusza Szydło zdecydowanie reagował wtedy jego prawnik.
"W stosunku do wszystkich osób oraz podmiotów rozpowszechniających dalej powyższe kłamstwa niezwłocznie kierowane będą do sądów prywatne akty oskarżenia, oraz powództwa cywilne o ochronę dóbr osobistych" – zapowiedział w sierpniu 2019 roku prawnik Tymoteusza Szydło mecenas Maciej Zaborowski ws. powyższych doniesień, które zdecydowanie zdementował.
Prokuratura wszczęła śledztwo ws. zniesławienia Tymoteusza Szydło
W 2023 roku prokuratura pod rządami PiS zajmowała się sprawą rzekomego zniesławienia syna byłej premier. Dodatkowo polscy śledczy poprosili o pomoc amerykańskich i brytyjskich odpowiedników.
Prokuratura Okręgowa prowadziła w 2023 roku (jeszcze za czasów rządów PiS) śledztwo dotyczące zniesławienia Tymoteusza Szydło i w tej sprawie zwróciła się oficjalnie o pomoc do Wielkiej Brytanii i USA.
Sprawa syna Szydło dotarła do śledczych z USA
Niektórzy mówili o "nadgorliwości polskich śledczych", bo sprawa dotyczyła czołowej polityczki związanej z Prawem i Sprawiedliwością, czyli partii, która wówczas rządziła w Polsce.
Dziennikarze Onetu zapytali pełnomocnika Tymoteusza Szydło i prokuraturę o to, jaki jest interes społeczny w tym, iż polscy śledczy angażowali się w prywatną sprawę syna byłej premier PiS i w dodatku zwrócili się o pomoc za granicę.
W odpowiedzi Szymon Banna, rzecznik stołecznej Prokuratury Okręgowej, powołał się na wytyczne sprzed 11 lat. Przekazał, iż "konieczność uzyskania danych osoby potencjalnego sprawcy jest standardową procedurą w sprawach ściganych z oskarżenia prywatnego i wynika z wytycznych Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta z 2012 roku".
W sierpniu 2024 roku pojawiła się informacja, iż śledztwo ws. Tymoteusza Szydło utknęło w miejscu. Podał ją Onet, który sprawdził wówczas, co udało się ustalić podczas śledztwa. A nie udało się ustalić nic.
Komentował to w rozmowie z portalem pełnomocnik Tymoteusza Szydło, mecenas Maciej Zaborowski. Nie dziwiła go przewlekłość tego postępowania.
– Sprawa od dłuższego czasu jest na takim samym etapie, to znaczy, od dłuższego czasu nic się w sprawie nie wydarzyło. Cały czas czekamy na międzynarodową pomoc prawną i ta kwestia leży już po stronie brytyjskiej – mówił mecenas Zaborowski w rozmowie z Onetem w sierpniu 2024 roku.
Pełnomocnik byłego księdza nie krył też, iż liczy się z tym, iż finał sprawy może nie być korzystny dla jego klienta.
– Nie mogę wykluczyć, iż sprawa w końcu zostanie umorzona z powodu przedawnienia. Niestety, w wielu podobnych przypadkach tak się kończy. To nie jest pierwsze postępowanie w tym kraju, które tak wygląda i na pewno nie ostatnie – dodał wówczas mecenas Zaborowski.