MSZ Ukrainy odniosło się z dezaprobatą do wypowiedzi lidera amerykańskiego zespołu Thirty Seconds to Mars i aktora Jareda Leto, który podczas koncertu wyraził nadzieję na występy w Rosji. Miałoby do nich dojść po zakończeniu wojny na Ukrainie, określonej przez Leto mianem „problemu”.
Jared Leto, ‘czując rosyjską energię’ i chcąc wystąpić w Rosji, obraża tych, którzy poświęcają życie w obronie wolności. Nie może być ustępstw wobec Rosji, gdy (ten kraj) kontynuuje próby rozwiązania ‘problemu’ samego istnienia Ukrainy
— czytamy w komunikacie MSZ na platformie X.
Leto „poczuł rosyjską energię”
Podczas sobotniego koncertu w Serbii Jared Leto zapytał publiczność, czy jest wśród nich wielu Rosjan, ponieważ – według niego – poczuł „dużo rosyjskiej energii”.
Powiem wam, iż pewnego dnia, kiedy wszystkie te problemy się skończą, odwiedzimy was w waszej ojczyźnie
— zapowiedział Leto.
Jak zadeklarował, wróci do Serbii, a także wybierze się do Petersburga, Moskwy i Kijowa, gdzie „będzie się dobrze bawił i spędzał ze wszystkimi czas”.
Fala krytyki
Jego słowa spotkały się z krytyką, szczególnie ze strony użytkowników ukraińskich mediów społecznościowych. Oskarżyli oni piosenkarza o deprecjonowanie wojny poprzez użycie słowa „problem” i przypomnieli, iż Rosjanie popierają agresję na Ukrainę.
Thirty Seconds to Mars występowali w maju w Krakowie z jedynym koncertem w Polsce w ramach światowej trasy koncertowej „Seasons 2024 Global Tour”. Amerykański zespół odwiedza Europę, Amerykę Łacińską, Amerykę Północną, a także Australię i Nową Zelandię. Jest to pierwsza trasa koncertowa zespołu od ponad pięciu lat.
CZYTAJ WIĘCEJ: RELACJA. 964. dzień wojny. Niemieckie media piszą o „dość słabym” efekcie trasy Zełenskiego. W tle „plan zwycięstwa”
nt/PAP