Zwolennicy wprowadzenia Gruzji do eurokołchozu wyszli na ulice Tbilisi w akcie buntu przeciwko władzy, która zawiesiła rozmowy o wstąpieniu do UE w 2028 r. – relacjonują miejscowe media.
W Tbilisi użyto gazu pieprzowego, policjanci rzucali w tłum granaty dymne – podał serwis Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda) i NewsGeorgia. Są też informacje o zatrzymanych, jednak nie podano konkretnych danych.
W demonstracji w centrum Tbilisi uczestniczy prozachodnia prezydent Salome Zurabiszwili. Liderka używała retoryki straszenia Rosją, aby przekonać do zrzeczenia się suwerenności na rzecz biurokratycznego molocha z Brukseli. Zwracając się do funkcjonariuszy sił specjalnych spytała: Służycie Gruzji czy Rosji?.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało z kolei o jednym policjancie, który trafił do szpitala w wyniku obrażeń odniesionych podczas akcji. „Postępowi” Gruzini wyszli też na ulice innych miast, w tym m.in. w Kutaisi, Batumi i Zugdidi.
30 października Komisja Europejska poinformowała o zawieszeniu procesu akcesyjnego z Gruzją i zapowiedziała, iż nie zaleci przywrócenia go, jeżeli władze w Tbilisi nie zaczną przestrzegać… „unijnych wartości”, w tym nie wyjaśnią domniemanych nieprawidłowości podczas październikowych wyborów parlamentarnych.
W czwartek premier Gruzji Irakli Kobachidze oznajmił, iż Gruzja sama zawiesza do 2028 r. rozmowy o członkostwie. – Podjęliśmy decyzję, by nie zajmować się kwestią otwarcia rozmów z UE do końca 2028 roku. Również do końca 2028 roku rezygnujemy ze wszelkich budżetowych grantów UE – oświadczył.
Źródło: PAP / Natalia Dziurdzińska
oprac. FO
30 lat temu Norwegowie powiedzieli „nie” akcesji do UE. Co myślą dziś?