Urzędnicy Białego Domu przyznali, że prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi nie uda się doprowadzić do zawieszenia broni na Ukrainie do Wielkanocy (20 kwietnia). Administracja Trumpa jest coraz bardziej sfrustrowana taktyką Kremla i przygotowuje się do wywarcia presji na Moskwę i Kijów, aby zmusić je do osiągnięcia porozumienia, pisze "The Telegraph".
Ambitny plan Trumpa
Na początku swojej prezydentury Trump postawił sobie za cel osiągnięcie całkowitego zawieszenia broni do kwietnia lub maja, a następnie zaprowadzenie trwałego pokoju. Jednakże, jak twierdzą jego wysocy rangą urzędnicy, w najbliższych miesiącach nie uda się osiągnąć takiego rozwiązania. Zwiększa to prawdopodobieństwo, że wojna będzie się przeciągać.
Niepowodzenie w zakończeniu wojny byłoby poważnym ciosem dla Trumpa. W końcu często określał siebie jako "twórcę pokoju” i obiecywał zakończenie konfliktu w ciągu 24 godzin.
Jednocześnie media piszą, że amerykańscy urzędnicy już od kilku tygodni prywatnie "wyrażają niezadowolenie” ze sposobu, w jaki Ukraina prowadzi negocjacje. Ponadto uważają, że Ukraina sprzeciwia się zawarciu umowy surowcowej i opóźnia proces negocjacji pokojowych.
Kreml opóźnia negocjacje
Trump z kolei nie potrafił ukryć emocji i niespodziewanie skrytykował Władimira Putina, mówiąc, że jest "wściekły jak diabli” na rosyjskiego prezydenta za przedłużanie rozmów o zawieszeniu broni.
Dziennikarze zauważają, że niedawno w Białym Domu i Departamencie Stanu USA odbyła się seria spotkań. Amerykańscy urzędnicy przyznali, że Putin aktywnie sprzeciwia się próbom Waszyngtonu zmierzającym do zawarcia długoterminowego porozumienia pokojowego.
Podczas rozmów rozważano także możliwość zastosowania wobec Rosji sankcji ekonomicznych i dyplomatycznych.
Czytaj też:
Przejęcie Grenlandii. Administracja Trumpa przechodzi od słów do czynówCzytaj też:
Bp Strickland apeluje do Trumpa o pokój na Bliskim Wschodzie