Nie ruszył proces przeciwko Pawłowi Rubcowowi, który co najmniej od 2016 r. jako dziennikarz Pablo Gonzalez Yagüe pracował dla rosyjskiego GRU. Sędzia Paweł du Château bezterminowo zawiesił postępowanie, uzasadniając, że Rubcow nie przebywa w Polsce, sprawy więc nie można prowadzić. Zaskarżyła to Prokuratura Krajowa. Sąd nawet nie podjął próby wezwania oskarżonego na żaden z trzech adresów – wskazała. Okazuje się, że tłem tej decyzji jest umowa, na podstawie której Polska zgodziła się wydać szpiega Rosji na prośbę USA.
Oskarżonego nie ma w Polsce – tak sąd uzasadnił zawieszenie sprawy. Ale skąd to wie, skoro tego nie sprawdził?
Rubcow wyszedł z polskiego aresztu 1 sierpnia ubiegłego roku w ramach wymiany szpiegów między USA a Rosją. Wymieniono go na skazanych w Rosji m.in. obywateli USA i Niemiec.
Zgoda polskich władz, by szpieg wyszedł przed osądzeniem – w trybie nieznanym polskiej procedurze karnej – wywołała olbrzymią krytykę. Dwa tygodnie później akt oskarżenia przeciwko Rubcowowi do sądu wysłał lubelski wydział Prokuratury Krajowej.
Czytaj więcej
Paweł Rubcow, wydany Rosji przez Polskę w ubiegłym roku, nie będzie ścigany listem gończym. Sąd zawiesił jego proces o szpiegostwo aż do „ustania przeszkody”. Jego partnerka, polska dziennikarka Magdalena Ch., wciąż jest podejrzana o pomoc w szpiegostwie.
Wylosowany do procesu doświadczony sędzia Paweł du Château (skazał m.in. Marka Falentę za aferę taśmową) wydał 6 marca postanowienie, by bezterminowo zawiesić postępowanie – półstronicowe uzasadnienie sprowadza się do stwierdzenia, że „oskarżony nie przebywa w Polsce”. Taka decyzja jest w wyłącznym interesie Rubcowa, który w tym procesie ma aż dwóch obrońców, w tym mec. Katarzynę Dąbrowską i hiszpańskiego prawnika. Oboje byli na tym posiedzeniu. Podobnie jak prokurator.