Elon Musk na czerwonym tle z logo platformy X
LINKI AFILIACYJNE

Najbogatszy człowiek świata zwraca się ku Europie. Wprowadza taktykę „ściąć i spalić”

3 minuty czytania
Komentarze

Elon Musk ostatnio zaczął zachowywać się w niepokojący sposób, na co w swoim tekście zwracają uwagę dziennikarze Bloomberga. Wprawdzie wpisy miliardera na X od dawna są dość ostre, a Musk nie przebiera w słowach, to teraz zdaje się, że obrał sobie za cel Europę. I wcale nie musi tutaj chodzić o pieniądze, który mógłby na tym zyskać.

Elon Musk ma problem z Europą

Wsparcie, którego Musk udzielił Donaldowi Trumpowi podczas jego kampanii prezydenckiej, mogło poniekąd przyczynić się do wygranej. Ambicje polityczne miliardera nie są niczym nowym, a teraz mogą być jeszcze większe, od kiedy właściciel X stał się w gruncie rzeczy częścią administracji USA.

I choć departament DOGE nie jest oficjalnie czymś, co mogłoby mieć wpływ na politykę Stanów Zjednoczonych, a ma pełnić funkcję doradczą, to chyba wszyscy zdają sobie sprawę z jednego. Głos Elona Muska ma znaczenia dla polityki kreowanej przez Trumpa.

Teraz Musk zaczął intensywniej zajmować się Europą, a coraz więcej wpisów dotyczy Wielkiej Brytanii oraz Niemczech. Na początku stycznia tego roku miliarder nie przebierając w słowach, już bezpośrednio zaatakował Keira Starmera, premiera Wielkiej Brytanii. Musk odnosił się we wpisach do sprawy, która przed laty wstrząsnęła opinią publiczną na wyspach brytyjskich i dotyczyła czynu mocno nielegalnego.

Mowa o sprawie gangów z Rotherham, które w latach 1997–2013 wykorzystywały nieletnie dziewczynki. Stramer w latach 2008–2013 stał na czele Crown Prosecution Service (CPS) i był odpowiedzialny za ściganie przestępców z ramienia oskarżenia publicznego. Po kilku miesiącach prokuratura zaczęła jednak odstępować od postawionych zarzutów, a teraz sprawa po raz kolejny trafia do mediów za sprawą wpisów Muska.

Ten ma przeprowadzić na X także i rozmowę z Alice Weidel, czyli współliderką partii Alternatywa dla Niemiec. Mowa więc o kimś, kto stoi na czele skrajnie prawicowej i nacjonalistycznej partii, która w zbliżających się wyborach może być ważnym graczem na niemieckiej scenie politycznej. Musk twierdzi, że Unia Europejska chce powstrzymać tę rozmowę, dodając, że „muszą naprawdę nienawidzić demokracji”.

Jaki w tym cel?

Wpisy miliardera mogą prowadzić do destabilizacji sytuacji politycznej w danym kraju. Wszak popularność Muska i jego wpisów może przekładać się nie tylko na nastroje samych obywateli, ale także i to, jak ci będą głosować.

Muskowi raczej nie chodzi o pieniądze, które przecież ma, a prędzej o pokazanie tego, że ma coś ważnego do powiedzenia i ma przy tym realny wpływ na politykę. Nie tylko w USA, ale i na świecie. Oczywiście kwestie biznesowe także są tutaj ważne. Wiele firm technologicznych może uważnie przypatrywać się temu, co robi Musk, by przypadkiem nie nadepnąć mu na odcisk, skoro ma tak duży wpływ na decyzje podejmowane przez USA.

Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, gdzie miliarder wycofuje się z jakiejś inwestycji tylko dlatego, że nie podoba mu się polityka danego kraju. W Niemczech ma przecież gigantyczną fabrykę Tesli, w której zatrudnione są tysiące osób. Musk ma więc po swojej stronie dwa bardzo niebezpieczne narzędzia, które pozwalają mu niemal na wszystko – pieniądze oraz informacje. Dzięki X może publikować to, na co tylko ma ochotę, a nikt mu nic nie zrobi. Za to może zyskać poparcie obserwujących, którzy będą szli za nim jak w ogień.

Przyjęta przez Muska taktyka „spalonej ziemi” jest, na razie niejasna, ale może niebawem dowiemy się, co za nią naprawdę stoi. Wszak ciągłe podżeganie konfliktów ma jakiś cel, choć teraz możemy go jeszcze nie dostrzegać.

Źródło: Bloomberg / X. Zdjęcie otwierające: photosince / Shutterstock, modyfikacje własne

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw